Jarosław Kaczyński może i stara się uchodzić za mężczyzną kulturalnego i szarmanckiego (słynne buziaczki składane na dłoniach białogłowych), jednak wraz z biegiem lat coraz trudniej mu to wychodzi. Takie wyzwiska jak "kanalie", "zdradzieckie mordy" i "najgorszy sort" kierowane pod adresem polityków opozycji na zawsze zapisały się na kartach najbardziej niechlubnej historii III Rzeczpospolitej.
Do katalogu barwnych wyzwisk autorstwa Kaczyńskiego niedawno dołączyła słynna już "chamska hołota". Ta konkretna inwektywa miała zdaniem Borysa Budki polecieć w stronę posłów Koalicji Obywatelskiej podczas nocnego głosowania nad wotum nieufności dla Ministra Zdrowia Łukasza Szumowskiego, którego sposób prowadzenia państwowych biznesów z osobami z kręgu krewnych i znajomych wzbudził niepokój sporej rzeszy obywateli.
Za stwierdzenie o "chamskiej hołocie" Jarosław Kaczyński został zgłoszony przez klub Lewicy do komisji etyki. Nikt nie łudzi się jednak, że zostanie on faktycznie ukarany. W końcu nie takie przewały było nam już dane oglądać w wykonaniu nawet mniej prominentnych posłów.
Niemniej jednak Prawo i Sprawiedliwość nie mogło ignorować burzy, jaka rozpętała wokół nagannych słów zawistnego Jarosława. Naturalnie, nie przystoi, aby najsłynniejszy mieszkaniec Żoliborza sam tłumaczył się z popełnionej pomyłki, wyręczył go w tym więc polskie premier - Mateusz Morawiecki.
Przypomnijmy: W nocy PiS przegłosował poprawkę o DOFINANSOWANIU KOŚCIOŁA. "Jest wyjątkowo pozbawiony przychodów w okresie epidemii"
W rozmowie z RMF FM Morawiecki stwierdził, że rzucanie tego typu inwektywami jest przejawem męskości prezesa.
Prezes Kaczyński jest osobą najbardziej atakowaną i czasami muszą paść takie męskie słowa - powiedział.
Co więcej, premier wyraził oburzenie faktem, że ktokolwiek ma czelność patrzeć na ręce rządowi, który w milionowych przetargach wybiera firmy swoich znajomych.
Poziom agresji i prymitywne ataki są tak wielkie, że trzeba powiedzieć "dość". Opamiętajcie się, politycy opozycji - grzmiał premier.
Dopisało mu poczucie humoru?