Wydawać by się mogło, że saga podającej się za zaginioną Madeleine McCann nareszcie dobiegła już końca. Badania DNA jasno potwierdziły, że Polka nie ma absolutnie nic wspólnego z rodziną McCannów. Niestety oficjalne wyniki nie są w stanie zatrzeć krzywd, które 21-latka wyrządziła zarówno rodzicom zaginionej, jak i swojej biologicznej matce, która mogła jedynie przyglądać się, jak jej córka za namową "perskiego medium" Fii Johansson robi z siebie pośmiewisko na światową skalę. Teraz okazuje się, że dziewczyna ponoć od lata próbowała "zaistnieć" jako odnalezione dziecko.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennikarze dotarli do bliskich z otoczenia Julii Faustyny
Portal MailOnline dotarł do osób z otoczenia rodziny Julii Faustyny. Informator z Polski poinformował dziennikarzy, jak ostatnie tygodnie wyglądały z perspektywy jej najbliższych.
Julia ma poważne problemy ze zdrowiem psychicznym. Jej matka jest zrozpaczona. Nie może uwierzyć, że to wszystko urosło do tak poważnych rozmiarów. Julia jest chora, jej rodzice chcą jej jedynie zapewnić pomoc, której potrzebuje. Od samego początku było jasne, że Julia nie była żadną Madeleine. Jej matka jest wściekła, że samozwańcza doktor Fia Johansson tak wykorzystała chorobę jej córki. Mama Julii jest przerażona faktem, że rodzina McCannów musiała na nowo przeżywać żałobę po córce - podaje źródło MailOnline.
Dziennikarzom udało się ustalić, że Julia Faustyna dorastała w rodzinie należącej do klasy średniej. Zamieszkiwała pozwalający na wygodne życie dom jednorodzinny wraz z matką i ojczymem. Jej mama zajmuje się biznesem. Prowadzi sieć sklepów z ubraniami. Jej ojczym pracuje w finansach. Było ich stać, aby zapewnić Julii prywatną edukację.
Szkolny znajomy wspomina polską "Medeleine McCann"
Portal dotarł także do osoby, która zna Julię z czasów szkolnych. Okazuje się, że ostatnie "rewelacje" dziewczyny odnośnie jej pochodzenia nie były dla jej otoczenia żadnym zaskoczeniem.
Julia przeprowadziła się do Wrocławia, gdy miała 7 lat. Uczyła się w prywatnej szkole, ale później zmieniła placówkę, bo nie potrafiła się tam odnaleźć. Trudno było ją rozgryźć. Początkowo marzyła o karierze piosenkarki, później modelki. Żaden z planów nie wypalił, co bardzo zasmuciło i rozwścieczyło Julię.
To, co działo się teraz, to tak naprawdę nic nowego. Jako nastolatka Julia zaczęła już rozpowiadać po mieście, że jej matka nie jest tak naprawdę jej matką. Twierdziła, że jest zaginionym dzieckiem, którego poszukiwano w Polsce kilka lat wcześniej. Wszyscy wiedzieli, że jej mama bardzo ją kocha i chce dla niej jak najlepiej. Tymczasem Julia zbuntowała się, opuściła dom i zaczęła spotykać z pewnym narkomanem. To na pewno jej nie pomogło.
Okrutny proceder Polki podającej się za Madeleine McCann
Jakby tego było mało, MailOnline zdołał potwierdzić, że Julia Faustyna wielokrotnie kontaktowała się z organizacjami zajmującymi się poszukiwaniem osób zaginionych. Za każdym razem podawała, że jest inną zaginioną dziewczynką. Raz była to Niemka Inga Gehricke, innym razem amerykanka Acacia Bishop. Za każdym razem jej wnioski były jednak odrzucane, gdyż daleko mijały się z prawdą. Z czasem organizacje zaczęły orientować się, że mają do czynienia z seryjną mitomanką.
Kolejny informator portalu zaznaczył, że kłamstwem było, jakoby Julia Faustyna nie mogła odszukać dokumentów potwierdzających jej pochodzenie albo zdjęć, które mogłyby stanowić dowód na to, że od dziecka wychowywała się w polskiej rodzinie.
Julia twierdziła, że nigdy nie widziała certyfikatu swojego urodzenia ani zdjęć z okresu dzieciństwa. To kłamstwo. Zabrała je wszystkie z domu we Wrocławiu. To ona ma wszystkie dokumenty, które jasno potwierdzają, że nie jest Madeleine McCann.
Też macie nadzieję, że to ostatni raz, kiedy słyszymy o polskiej "Madeleine McCann?