Ostatnio w mediach ponownie zrobiło się głośno o Tomaszu Komendzie. Wszystko to za sprawą publicznych wyznań byłej partnerki mężczyzny. Przypomnijmy, że matka syna Komendy w niedawnej rozmowie z "Super Expressem" zarzuciła byłemu narzeczonemu m.in., iż ten nie chciał dobrowolnie płacić alimentów na ich dziecko, zmuszając ją tym samym do wkroczenia na drogę sądową. Niedługo później wysłała zaś mediom oświadczenie, w którym stwierdziła, że Komenda miał być wobec niej agresywny.
Matka Krzysztofa Komendy o relacjach z synem. Nie rozmawiali od dwóch lat
We wspomnianej wcześniej rozmowie Anny Walter "Super Expressem" pojawił się także wątek relacji Tomasza Komendy z matką, Teresą Klemańską. Była partnerka mężczyzny utrzymywała, że ten miał zerwać ze swoją matką wszelkie kontakty. Ostatnio głos w sprawie postanowiła zabrać sama Teresa Klemańska. Kobieta udzieliła wywiadu Onetowi, w którym opowiedziała, jak obecnie wyglądają jej stosunki z Tomaszem Komendą. Z serwisem rozmawiał także młodszy brat mężczyzny, Krzysztof Klemański.
W wywiadzie z Onetem potwierdziła słowa jego byłej partnerki, przyznając, że z synem nie rozmawiała od przeszło dwóch lat. Według kobiety winą ze ten stan rzeczy należy obarczyć jej najstarszego potomka, Gerarda, którego wszyscy nazywają Maćkiem. Komenda ma bowiem znajdować pod jego wpływem.
Tomek w ogóle się już do nas nie odzywa. Udaje, że nas nie zna. Nie chce mieć z nami nic wspólnego. Z całą rodziną Klemańskich (...). Jak tylko dowiedział się [Maciek - przyp. red.], że Tomek dostanie pieniądze, to odciął go od nas. Chciał nas skłócić i to mu się udało - powiedziała Onetowi matka Komendy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Matka Tomasz Komendy gorzko o relacjach z synem. "Pochował mnie żywcem"
W rozmowie z Onetem Teresa Klemańska wspominała, że pewnego dnia jej syn po prostu zostawił swój klucz do jej mieszkania na komodzie i zniknął bez słowa. Kobieta wprost nazwała syna "tchórzem". Jak podkreśliła, chciałaby, by Tomasz miał odwagę skonfrontować się z matką. Klemańska w wywiadzie wyznała, iż próbowała odnaleźć Komendę, jednak rodzina jej najstarszego syna utrudniała jej zadanie. Gdy kobiecie udało się pozyskać adres Komendy, zamknięto jej drzwi przed nosem. Kobieta postanowiła więc pozwolić potomkowi żyć własnym życiem.
W rozmowie z Onetem Klemańska nie ukrywała, iż kocha syna i cała sytuacja jest dla niej wyjątkowo bolesna - zwłaszcza że, jak podkreśliła, ona trwała u jego boku potomka, gdy przebywał w więzieniu.
Jeżeli może, to niech usunie tatuaż z rękawa z napisem "Kocham cię mamo", bo jest nieprawdziwy i fałszywy. To jest kłamstwo. Po co ten napis? Przecież ja już dla niego umarłam. On mnie pochował żywcem - stwierdziła w wywiadzie.
Brat Tomasz Komendy o ich relacjach. "Zostawił nas jak śmieci"
Dziennikarz Onetu porozmawiał także z bratem Tomasza Komendy, Krzysztofem Klemańskim. Mężczyzna w wywiadzie również nie krył żalu do brata i podobnie jak matka winił za całą sytuację najstarszego syna Klemańskiej. Młodszy brat Komendy stwierdził, że Tomasz odwrócił się od bliskich "bez mrugnięcia okiem", mimo że oni wiele dla niego poświęcili.
Zostawił nas jak śmieci. Bez słowa - stwierdził.
W rozmowie Klemański wspomniał na przykład o sytuacji, gdy Komenda podczas spotkania na ulicy miał udawać, że nie zna brata. W dalszej części wywiadu mężczyzna gorzko zasugerował także, iż Komendę otaczają obecnie ludzie, którzy w pewnym momencie się od niego odwrócą.
Jeszcze usłyszymy o Tomku, bo to dopiero początek jego upadku. Gdy się obudzi, będzie sam (...) Raz już zniszczyli mu życie ludzie z wymiaru sprawiedliwości. Teraz robią to ludzie z jego najbliższego otoczenia. Serce nam pęka, ale nie możemy nic zrobić - dodał.