W nocy z soboty na niedzielę media zelektryzowała informacja o niespodziewanej śmierci Matthew Perry'ego. 54-letni aktor został znaleziony martwy w jacuzzi w swoim domu w Los Angeles.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć dokładna przyczyna śmierci gwiazdora "Przyjaciół" nie jest jeszcze znana, amerykańskie serwisy, powołując się na anonimowe policyjne źródło, przekonują, że "na miejscu zdarzenia nie znaleziono żadnych narkotyków ani śladów przestępstwa". Informacja jest istotna, biorąc pod uwagę fakt, że Matthew Perry przez lata zmagał się z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków.
Zobacz też: Matthew Perry nie żyje. W ostatnich dniach publikował BARDZO NIEPOKOJĄCE posty, w tym... zdjęcie w jacuzzi
Matthew Perry nie żyje. Przez lata zmagał się z nałogiem
Od dobrych kilku lat aktor był jednak trzeźwy. O swoich zmaganiach opowiedział w autobiografii pt. "Przyjaciele, kochankowie i wielka straszna rzecz". W książce wyznał, że w wieku 49 lat w wyniku pęknięcia okrężnicy trafił do szpitala, gdzie cudem uniknął śmierci. Dawno mu wówczas dwa procent szans na przeżycie. Dwa lata później ponownie niemal nie umarł, gdy w ośrodku odwykowym w Szwajcarii podano mu środek uspokajający, który wszedł w interakcję z opioidami znajdującymi się w jego wyniszczonym organizmie.
Perry upierał się, że nigdy nie pojawiał się na planie "Przyjaciół" pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Wielokrotnie pracował jednak na kacu, a po jego wyglądzie fizycznym można było poznać, jakiej substancji w konkretnym momencie naużywał. Stres związany z rosnącą popularnością sprawiał, że aktor pił jeszcze więcej. Na początku przygody z serialem był również uzależniony od środka przeciwbólowego, który zażywał po wypadku na skuterze wodnym. Maksymalna dzienna dawka to osiem tabletek, ale pod koniec trzeciego sezonu "Przyjaciół" połykał około 55 dziennie. Poszukiwanie kolejnych tabletek stało się jego "pracą na pełny etat: wizyty u lekarzy, udawanie migreny, znajdowanie nieuczciwych pielęgniarek, które zapewniłyby mi to, czego potrzebowałem".
Nie robiłem tego, żeby czuć się na haju czy dobrze. Z pewnością nie byłem imprezowiczem. Chciałem po prostu usiąść na kanapie, wziąć pięć Vicodinów i obejrzeć film. To był dla mnie raj. Już tak nie jest - wspominał.
Matthew Perry wydał fortunę na walkę z uzależnieniem
W ostatnich wywiadach podkreślał, że jest już "całkiem zdrowym facetem". Sława miała w jego przypadku jednak niezwykle wysoką cenę. Matthew na walkę z nałogiem wydał ponoć dziewięć (!) milionów dolarów. Na przestrzeni lat Anonimowych Alkoholików odwiedzał około 6000 razy, 15 razy był na odwyku oraz przeszedł 12 operacji, które uratowały mu życie.