Matylda Damięcka przed laty zaistniała w mediach dzięki roli Karoliny w serialu "Na Wspólnej", a potem słuch o niej zaginął. Od jakiegoś czasu ponownie jest o niej głośniej za sprawą jej aktywności na Instagramie. Matylda publikuje tam obrazki swojego autorstwa i dosadnie wyraża poglądy.
Damięcka nie boi się poruszać trudnych tematów. Ostatnio udzieliła wywiadu "Wysokim Obcasom", w którym opowiedziała o problemach ze zdrowiem psychicznym.
Żeby utrzymać swoje natręctwa i przyjaciółkę depresję w ryzach, potrzebuję codziennych rytuałów. (...) Każde mniejsze lub większe wahnięcie wprowadza niepotrzebnie chaos - tłumaczy.
Matylda zdradziła, że potrafiła nie opuszczać swojej "strefy komfortu" nawet przez pół roku, ale na szczęście mogła wtedy liczyć na wsparcie brata, Mateusza Damięckiego.
Artystka, która wzięła ostatnio udział w projekcie muzycznym z pieśniami żałobnymi, chciałaby oswoić temat śmierci.
Wychodzimy z założenia, że najlepiej o niej nie myśleć i żyć tak, jakby jej nie było. A przecież ona i tak nas dogoni. Mam przygotowany testament, który czasami koryguję - zdradza.
37-latka dodaje, że spisała sugestie dotyczące tego, jak ma wyglądać jej pogrzeb.
Walić konwenanse. Mój pogrzeb będzie tą imprezą. Imprezą, na której sobie odbijecie wszystkie imprezy, z których się za życia wymigałam. Zamawiam anegdoty, muzyczne interpretacje, których będę referencją. Tańczyć też pozwalam - mówi.
Zaskoczyła Was tym wyznaniem?