Dominika Gwit, tak jak jej wielu kolegów z branży, narzekała na trudną sytuację zawodową spowodowaną pandemią koronawirusa. Jakiś czas temu aktorka ubolewała nad tym, że w związku z odwołanymi spektaklami zarobi znacznie mniej, a nawet powątpiewała w słuszność wprowadzanych przez rządzących ograniczeń.
Zobacz: Dominika Gwit powątpiewa w słuszność wprowadzonych obostrzeń: "LUDZIE MUSZĄ WYJŚĆ I ZACZĄĆ ŻYĆ!"
31-latka zdaje się jednak nie tracić pogody ducha. Kilka dni temu celebrytka, wspierając akcję #urlopwkraju, udała się na wypoczynek na Mazury, czym nie omieszkała pochwalić się za pośrednictwem mediów społecznościowych. Na instagramowym profilu Gwit pojawiło się wówczas jej zdjęcie z oryginalnym kołem do pływania.
Okazuje się, że Dominika wyposażyła się również w inne dmuchane akcesoria. W środę pozytywnie nastawiona do życia aktorka dla odmiany pochwaliła się relaksem na różowym flamingu:
Kocham ten stan: woda, flaming, ja. Mazury, cud natury - podśpiewuje na InstaStories celebrytka. Tak to teraz w Polsce gorąco, woda zimna, ale nie lodowata.
Na jej profilu pojawił się także amatorski "film przyrodniczy", którego autorem, jak się domyślamy, jest mąż Dominiki.
Mamy rzadką przyjemność oglądać niezwykłego stwora, którego można zaobserwować tylko nad niektórymi jeziorami mazurskimi - zaczyna mężczyzna, nagrywając wchodzącą do jeziora żonę. Składa się z dwóch elementów: głównego nosiciela - różowego, początkowo nieruchawego i karmiciela, który teraz jest aktywny. Jednak już za chwilę, tu na wodzie role się odwrócą. Oto obserwujemy w naturalnym środowisku przedziwnego, mazurskiego stwora. Patrząc na niego z boku trudno dociec, kto tu na kim płynie i kogo napędza. Jego ruchy zdają się być niepokojące, wręcz obsceniczne. Jednak cała ta sytuacja jest tylko czystą rozrywką. Czytała Krystyna Czubówna. Popatrzmy jeszcze chwilę na to majestatyczne zwierzę w jego naturalnym środowisku - słyszymy na serii filmików, które opublikowała wypoczywająca nad jeziorem aktorka.
Rozbawił Was?