W sobotę wieczorem informowaliśmy o mocnym oświadczeniu Izabelli Łukomskiej-Pyżalskiej, która ogłosiła światu, że rozwodzi się z mężem. Jak wtedy stwierdziła, "obraz ich rodziny nie był prawdziwy", a ona postanowiła "opuścić dom, w którym nie mogła czuć się bezpiecznie". Wspomniała też o tym, że jej mężowi założono niebieską kartę, co miało być efektem wybuchów agresji i przemocy.
Mąż Izabeli Łukomskiej-Pyżalskiej zabiera głos. Tak komentuje rozwód
Po tym, jak oświadczenie trafiło także na jej instagramowy profil, Izabella Łukomska-Pyżalska nieoczekiwanie starła się z... własnym synem. Pod postem dodał komentarz jej nastoletni syn Igor, który oskarżył matkę o oczernianie ojca w mediach. Stwierdził również, że celebrytka "poznała innego mężczyznę, do którego lata do Dubaju". Sama Izabella krótko podsumowała jego wpis.
Igorek, nie pozwalaj tacie pisać ze swojego konta - skwitowała.
Nadszedł więc moment, w którym zabiera głos druga strona sporu, czyli mąż Izabelli. Jakub Pyżalski rozmówił się z "Faktem", który opublikował jego stanowisko w odniesieniu do poszczególnych fragmentów jej oświadczenia. Już na początku podkreślił natomiast, że nie planuje medialnej batalii i nie chce negatywnie wypowiadać się o żonie.
W oczach dzieci i moich, przez 20 lat, tworzyliśmy szczęśliwą rodzinę. Bardzo kochałem moją żonę i nie zamierzam mówić o niej źle - twierdzi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jakub Pyżalski przerywa milczenie. Odniósł się do rozstania i niebieskiej karty
W dalszej części rozmowy Pyżalski przyznaje, że decyzja żony o odejściu nie nastąpiła w ostatnich dniach, lecz już kilka miesięcy temu. Wspomina też, jak na jej nieobecność reaguje szóstka dzieci, które razem wychowywali.
Wszystkie sześcioro dzieci zostały po wyprowadzce Izabelli ze mną, mieszkamy bez żony od kilku miesięcy i widzę, jak dzieci bardzo przeżywają to, co się dzieje.
Odniósł się jeszcze do komentarza, który pojawił się pod oświadczeniem Izabelli z konta jej syna. Pyżalska wprost oskarżyła wtedy ojca ich dzieci o opublikowanie tego wpisu w imieniu nastolatka. Jakub tłumaczy to inaczej.
Bardzo niedobrze się stało, że dzieci czytały komentarze w prasie i podjęły próbę obrony rodziny. To nie jest ich rola. Dla małoletnich cała sprawa wywołała ogromny stres i przykrość, dlatego teraz moim jedynym zadaniem jest przywrócić im poczucie bezpieczeństwa. Dla ich dobra nie będę komentował szczegółów sprawy.
Co ciekawe, Pyżalski wytknął jeszcze żonie pewną nieścisłość. Chodzi o niebieską kartę, którą miała mu założyć. (Wciąż jeszcze) mąż celebrytki utrzymuje, że wspomniała mu o tym, ale sam nie zna żadnych szczegółów.
Iza mnie o tym poinformowała, ale nie dostałem żadnych dokumentów, nikt się ze mną nie kontaktował, więc nie mam o tym żadnego pojęcia.
Mroczna przeszłość Jakuba Pyżalskiego. "W tej chwili mam czystą kartę"
Warto wspomnieć, że niegdyś rzekomo wybuchowy temperament Pyżalskiego dał o sobie znać, gdy do sieci trafiło nagranie ze słynną wiązanką do piłkarzy. Nazwał ich wtedy "k**wa ci**ami" i kazał im się "k**wa zamknąć", a także "chwalił" się przed jednym, że "ru**ał jego starą i prosto na ryj się spu****ał". Po pozwie od jednego z graczy sąd nakazał mu zapłacić 140 tysięcy złotych odszkodowania, w tym 20 tysięcy na rzecz fundacji Feminoteka.
Oprócz kontrowersyjnej przeszłości, o której informowano w mediach, pojawiły się też doniesienia o tym, że Pyżalski miał ubliżać sędziemu podczas meczu juniorów.
Co jest? To jest normalne? Jaja sobie robisz? Poczekamy, aż skończysz ten mecz, to pogadamy, idioto - krzyczał wtedy Pyżalski na oczach własnego syna i grupy 10-letnich chłopców.
Jak donosił serwis NaTemat, w 2006 roku Pyżalski został prawomocnie skazany za czyn o charakterze korupcyjnym i znieważenie funkcjonariusza publicznego. Później był też zamieszany w nieumyślne paserstwo, jednak tu otrzymał jedynie wyrok ograniczenia wolności. Izabella, jak sama mówiła w jednym z wywiadów, wiedziała o przeszłości męża.
Pytałam go, skąd ma pieniądze, oczywiście. Wiedziałam, co robił wcześniej. Czy to taka straszna rzecz? Zależy jak na to spojrzeć. Różne rzeczy można wybaczyć, ja też nie jestem święta - wyznała przed laty na wizji w Superstacji.
Samego Pyżalskiego ukazywano w mediach jako człowieka impulsywnego i agresywnego, rozpisywano się też o notowaniu go w poznańskich kartotekach jako gangstera o pseudonimie Pyza. On sam twierdził, że po latach życiowych błędów "ma czystą kartę".
Miałem w przeszłości kilka orzeczeń sądowych na moją niekorzyść, ale zgodnie z obowiązującym prawem uległy one zatarciu i w tej chwili mam czystą kartę - mówił, cytowany przez ten sam portal. Wspominał, że jego problemy wynikały z obracania się w złym towarzystwie.