Lata mijają, a do tej pory jeszcze żadna rodzima "instamodelka" nie przebiła sławą Natalii Siwiec. "Miss Euro 2012" nie bez wysiłku pozostaje jedną z najsłynniejszych polskich celebrytek: Natalii wciąż udaje się wywołać kolejne skandaliki mniejszej lub większej rangi, o których rozpisują się później media. Ostatnim razem 37-latka wylądowała na pierwszych stronach gazet, gdy przyłapano ją podczas nocnej eskapady z Simone Susinną.
Zdjęcia Polki i Włocha wsiadających do taksówki momentalnie obiegły sieć i rozpaliły wyobraźnię internautów. Nie uszły też uwadze ukochanego Siwiec, Mariusza Raduszewskiego, który kilka dni później postanowił sobie zażartować z partnerki. Manager modelki zademonstrował swoje niewybredne poczucie humoru, gdy wręczył jej kwiaty, sugerując, że dostała je od gwiazdy kontynuacji 365 dni.
Tymczasem małżeństwo postanowiło wziąć przykład z Mariny i Wojtka Szczęsnych i udać się do Paryża. W przeciwieństwie do piłkarza i piosenkarki, rodzice Mii przylecieli do "miasta miłości", gdyż czekały ich tam zobowiązania zawodowe. W środę na profilu instagramowym Siwiec ukazała się obszerna relacja z sesji zdjęciowej. Celebrytka spacerowała pod wieżą Eiffla, podziwiała Luwr i sączyła espresso w klimatycznej kawiarence z beretem na głowie.
Mariusz nawet na krok nie odstąpił Natalki, rejestrując dosłownie każdy moment sesji, w trakcie której 37-latka wielokrotnie zmieniała stylizacje. Gdy celebrytka dziarskim krokiem przechadzała się Mostem Aleksandra III, Mariusz zrobił mało eleganckie zbliżenie na pośladki żony w prześwitującej spódnicy.
O czym jest ta sesja? - dopytywał Raduszewski, zoomując na pupę ukochanej.
Romantycznie?