Naszą wycieczkę po celebryckich aferach zaczniemy nietypowo od Włoch. Nietypowo, bo raczej rzadko tamtejszy show-biznes daje międzynarodowym plotkarzom powody do ekscytacji, ale tym razem patrzymy na wydarzenia z Półwyspu Apenińskiego z niekłamaną zazdrością. Wszystko za sprawą ogromnego skandalu wokół Chiary Ferragni - niegdyś nazywanej "pierwszą szafiarką na świecie", później jednej z najbardziej wpływowych postaci modowej blogosfery, a dziś pokiereszowanej skandalami celebrytce. Blondwłosa gwiazda w ostatnim czasie mierzyła się z zarzutami prokuratorskimi za charytatywny szwindel i rozpadem małżeństwa z raperem Fedezem, które mocno nadszarpnęły jej perfekcyjny dotąd wizerunek.
Teraz na Chiarę spadła kolejna bomba - Fabrizio Corona, znajomy jej męża, postanowił podzielić się ze światem najskrytszymi sekretami gwiazdora, w tym jego wieloletnim romansem z niejaką Angelicą Montini. Ktoś mógłby powiedzieć "ach, zdrady wśród celebrytów, jak oryginalnie" i pewnie miałby rację, ale nie tym razem. Historie opisane przez Coronę są bowiem tak soczyste, że jeśli Rai Uno kiedykolwiek zdecyduje się na ich serialową adaptację, to latynoskie telenowele będą miały poważną konkurencję. Dowiedzieliśmy się (między innymi!), że Fedez na kilka minut przed ślubem z Chiarą miał dzwonić do kochanki i deklarować, że wystarczy tylko jedno jej słowo, a ucieknie sprzed ołtarza. Tak kochać potrafi tylko prawdziwy łobuz.
Historia małżeństwa Chiary i Fedeza to klasyczna influencerska bajka z morałem, którą powinniśmy opowiadać wszystkim zapatrzonym w telefon i Instagram. Celebryci poświęcili blisko dekadę na tworzenie i sprzedawanie iluzji idealnego związku. O byciu nimi marzyły miliony, ale oglądanie fejkowych obrazków perfekcyjnych influencerów to nie jest tzw. "aspiracyjny kontent", a przede wszystkim źródło ogromnych kompleksów i paliwo napędzające niezadowolenie i rozczarowanie własnym życiem. Rzeczywistość nigdy nie będzie miała szans z wyretuszowanym kłamstwem, a internetowi celebryci będą ostatnimi, którzy pokażą jakiekolwiek skazy.
Wasz głos jest dla nas ważny! Wypełnij krótką ankietę o Pudelku.
Dziś Chiara rozprawia o byciu oszukiwaną, zdradzaną i zaciskającą zęby w trakcie kolejnych prywatnych upokorzeń, żeby wywołać współczucie wśród tych samych odbiorców, którym przez lata wciskała przypudrowaną ściemę obwieszoną modnymi logotypami. I wtedy, i dziś, robi to z wyrachowania i dla pieniędzy, a jej łzy są tak prawdziwe, jak małżeństwo z Fedezem. Teraz każdy bawi się sztuczną inteligencją i tworzy nierealne grafiki nie z tego świata, a przecież to od dawna fucha influencerek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tymczasem wracamy do Polski i do zderzenia z rzeczywistością, gdy ktoś budzi się z tej wciskanej mu ułudy. Piotr Mróz, bo o nim mowa, niestrudzenie walczy o swoją widoczność w rodzimym show-biznesie, ale gdyby posłużyć się piłkarską terminologią, to obsadzenie go w drugiej lidze byłoby już sporym komplementem.
O talencie aktorskim gwiazdora uznanej produkcji "Gliniarze" można by pewnie rozprawiać godzinami, ale posiadł on jedną umiejętność, której mogą mu pozazdrościć dużo bardziej znani koledzy z branży, mianowicie zdolność do generowania nagłówków, gdy tylko do jego ust zbliży się mikrofon Pudelka. I tak podczas jednej tylko rozmowy z naszą reporterką Simoną Stolicką, Mróz zdążył i rozbawić naszych czytelników wywodami o swojej karierze, jak i rozjuszyć sporą część internautów refleksjami dotyczącymi przyjmowania księdza po kolędzie. Ale po kolei.
Jak dobrze wiemy, wygadany celebryta zwyciężył w 2021 w "Tańcu z gwiazdami" i z jakiegoś powodu myślał, że stanie się to jego przepustką do kolejnych, tym razem wielkich ról, ale jak sam przyznał, "nie narodził się jeszcze dla świata kina". Obawiamy się, że w tym konkretnym przypadku może to być ciąża przenoszona, a poród nawet nigdy nie nastąpić…
Mróz jednak największe kontrowersje wzbudza wtedy, gdy mówi o swoim podejściu do wiary i relacji z kościołem. Można mieć do tego różny stosunek, ale prawdą jest, że publiczne deklarowanie wiary jest pewnym wizerunkowym ryzykiem, a gdy jeszcze używa się przy tym barwnego języka, to łatwo o mało przyjemną łatkę. W ostatniej rozmowie z Pudelkiem aktor pochylił się nad tradycją przyjmowania księdza po kolędzie i przekonywał, że w takiej wizycie nie chodzi tylko o przekazanie duchownemu koperty z pieniędzmi, a "głębszą prawdę". Jednocześnie wyraził ubolewanie, że coraz mniej ludzi wpuszcza księży do domów, a nawet więcej - że taki trend go "przeraża".
Ale czy powinien dziwić? Kościół w Polsce włazi z butami w każdą sferę naszego życia bez pukania, ale za to z całą listą przykazów i zakazów, stając się duchową amunicją konserwatywnych polityków i przybudówką niedawno jeszcze rządzącej partii. Z ambon w całym kraju co i rusz słyszymy skandaliczne wypowiedzi, a obietnica ognia piekielnego już mało robi na kim wrażenie, gdy to księża pod ramię z politykami próbują nam to piekło zgotować tutaj na ziemi. Nic więc dziwnego, że nie chcemy tych belzebubów w sutannach w naszych domach. Nie ma nic złego w mówieniu o swojej wierze i Mróz nie jest tutaj jakimś chrystusowym męczennikiem, który niesie słowo boże narażając się na alienację w branży, ale za słowami niech pójdą czyny. Może zamiast marzeń o wielkich kinowych rolach powinien skupić się na odbudowie wizerunku Kościoła w Polsce? Etat jak się patrzy!
A skoro przy etatach jesteśmy, to na koniec nie możemy nie wspomnieć o dwóch głośnych serialowych odejściach, które sygnalizują koniec pewnej epoki w polskiej telewizji. W krótkim odstępie czasu gwiazdy "Klanu" i "M jak Miłość", Barbara Bursztynowicz i Dominika Ostałowska, ogłosiły, że żegnają się z popularnymi produkcjami.
W obu przypadkach jednym z powodów takiej decyzji była frustracja niemocą twórczą scenarzystów, którzy nie byli w stanie zaoferować postaciom granym przez Bursztynowicz i Ostałowskiej niczego ciekawego, a w przypadku tej drugiej dodatkowo jeszcze kurczące się dni zdjęciowe. Dla serialowych fanów nie jest to może najlepsza wiadomość, ale dobrze, że i w "Klanie", i w "M jak Miłość", ktoś w końcu wiedział kiedy powiedzieć "stop". Czekamy teraz na podobny ruch ze strony produkcji.