W maju minął rok, odkąd Megan Fox porzuciła męża i ojca ich trójki dzieci, Briana Austina Greena, dla młodszego o 4 lata rapera Machine Gun Kelly'ego. Romans z muzykiem sprawił, że nieco zapomniana gwiazda powróciła na afisze i może teraz liczyć na prawdziwy rozkwit kariery.
Od "coming outu" jako para zakochane gołąbki nie odpuszczają sobie żadnej większej imprezy, za każdym razem emanując łączącym ich gorącym uczuciem na ściankach. Celebryci ewidentnie polubili wspólne wyjścia, tym bardziej, że za sprawą oryginalnych stylizacji (i publicznego okazywania sobie czułości) są zazwyczaj w centrum wydarzeń.
Na fali popularności Megan zaproszono do programu Jimmy'ego Kimmela, gdzie 35-latka zdradziła kulisy "nowego życia" u boku MGK. Wygadana celebrytka postanowiła opowiedzieć prowadzącemu (i milionom widzów) anegdotę, jak to ostatnio poleciała do Ameryki Środkowej, aby wypić psychoaktywną herbatę ayahuasca w "odpowiednim otoczeniu, z rdzennymi mieszkańcami". Doświadczenie to wywołuje halucynacje słuchowe i wzrokowe, a poddaje się mu w celu leczenia lęków czy traum.
Fox wyjawiła, że wraz z ukochanym udali się do miejsca znanego z "pomocy celebrytom, którzy chcą wyruszyć w duchową podróż", ale na miejscu okazało się, że wylądowali w samym środku dżungli.
Myślałam, że to jest jak luksusowy camping, jakby to miało być jakieś pięciogwiazdkowe doświadczenie – przyznała Fox. Ale docierasz tam i naprawdę jesteś w dżungli i nie możesz jeść po godzinie 13:00. Aby zdobyć wodę, trzeba przejść bardzo dużą odległość, a nie można wziąć prysznica, ponieważ panuje susza. Nie było w tym nic efektownego, a to wszystko jest częścią tego, że jesteś wrażliwy, więc w pewnym sensie poddajesz się temu doświadczeniu.
W ceremonii wzięło udział 20 śmiałków, którzy wypili herbatę z trawą cytrynową, po czym opróżnili całą zawartość żołądka.
Musisz zwymiotować określoną ilość, dopóki nie pozwolą ci wrócić do wszystkich innych, więc czujesz się, jakbyś kibicował innym, by rzygali – powiedziała Megan o osobliwym doświadczeniu, przyznając, że w ten sposób udało im się "doświadczyć wyjątkowej więzi" z innymi uczestnikami obrządku.
Aktorka zdradziła, że ceremonia trwała trzy noce. Drugi wieczór był dla niej najcięższy, bo właśnie wtedy "poszła do piekła na wieczność".
Świadomość, że to wieczność jest torturą samą w sobie, ponieważ nie ma początku, środka ani końca, była przerażająca. Więc doświadczasz prawdziwej śmierci ego – stwierdziła filozoficznie Megan.
Aktorka twierdzi, że to doświadczenie przewyższa terapię lub hipnoterapię, gdyż dzięki niemu trafia się prosto do duszy i zostaje zabranym z "psychologicznego więzienia, w którym sam się więzisz".
To twoja własna wersja piekła i ja zdecydowanie tam byłam – dodała Fox.
Zachęciła Was do poddania się obrządkowi?