Odkąd książę Harry i Meghan Markle zadecydowali, że nie chcą dłużej wieść życia typowych royalsów, media bez przerwy śledzą ich poczynania "na wolności". Choć rodzice Archiego już przenieśli się do Kanady, gdzie starają się wieść stosunkowo normalne życie, wciąż mają nieuregulowane pewne kwestie związane z ich poprzednim życiem w Wielkiej Brytanii.
Okazało się, że Sussexowie nie tylko nie kwapią się do szybkiej spłaty milionów, które wydali na wyremontowanie brytyjskiej posiadłości, ale i nie zamierzają wbrew temu, czego oczekuje królowa, zrezygnować z korzystania z marki "Sussex Royal". Kilka dni temu donosiliśmy, że monarchini w związku z tym, że Harry i Meghan "wypisali się" z rodziny królewskiej, zabroniła im używania nazwy sugerującej ich przynależność do niej.
Jak donosi Daily Mail, Markle ma zgoła odmienne zdanie niż babcia jej męża. Uważa, że pod względem prawnym nic nie stoi na przeszkodzie, by wciąż mogli podpisywać swoje projekty jako "royal". Według amerykańskiej aktorki, ich celem nie jest chęć wzbogacenia się na rodzinie królewskiej:
Powiedziała, że globalne projekty, nad którymi pracują, mówią same za siebie i wybrali taką, a nie inną nazwę, by chronić królewskie imię, a nie czerpać z niego korzyści - zdradza w rozmowie z tabloidem osoba z otoczenia Sussexów i dodaje:
Uważa, że sama nazwa ich marki blednie w porównaniu z tym, co na niej zbudują i z tym, jak pozytywny wpływ będzie miała na ludzi i środowisko.
Okazuje się, że Meghan jest tak pewna swoich projektów, że nie dopuszcza do siebie myśli, by miały nie wypalić:
Powiedziała, że ich sukces jest nieunikniony, niezależnie od tego, pod jaką marką występują - mówi informator.
Co więcej, 38-latka uważa, że choć wraz z mężem zrezygnowali z książęcych funkcji, decyzja o tym w zasadzie niewiele zmienia w ich sytuacji:
Według niej Harry i Archie mają królewską krew i nikt ich tego nie pozbawi. Jako rodzina zawsze będą uważani za członków rodziny królewskiej.
Myślicie, że jej argumenty przekonają królową?