Meghan Markle niemal od samego początku budziła skrajne emocje wśród Brytyjczyków. Amerykańska aktorka wyraźnie nie mogła się odnaleźć na królewskim dworze, przez co tamtejsze tabloidy z zamiłowaniem informowały o jej kolejnych wpadkach. Do żony Harry'ego przylgnęła też łatka osoby konfliktowej i wyniosłej, co raczej nie pomogło w zdobyciu sympatii.
Od kiedy noga Meghan Markle po raz pierwszy stanęła na królewskim dworze, jej poczynania stały się obiektem medialnego zainteresowania. Wiele osób sądziło, że osoba związana ze środowiskiem show biznesu będzie dobrym nabytkiem w szeregach royalsów, bo będzie przyzwyczajona do radzenia sobie z mediami. Ostatecznie jednak mocno się przeliczyli, a "kariera" Meghan zakończyła się "Megxitem".
Przypomnijmy: Meghan Markle i książę Harry przeprowadzili się do Los Angeles już dwa miesiące temu. "To była dobrze zaplanowana operacja"
W podobnym tonie wypowiada się teraz jedna z "ekspertek ds. royalsów", Katie Nicholl. W wywiadzie cytowanym przez portal 9Honey przyznała, że Meghan nie była przygotowana do nowej roli, a jej dotychczasowe doświadczenia aktorskie były, delikatnie mówiąc, niezbyt pomocne. Zdaniem ekspertki eksksiężna myślała, że poradzi sobie z nagłym zainteresowaniem tabloidów, ale wyraźnie się przeliczyła.
Jako aktorka przywykła do tego, że ktoś robił jej zdjęcia. Niestety ktoś jej błędnie zasugerował, że poradzi sobie z życiem na świeczniku właśnie z racji dotychczasowych doświadczeń. To, co ją spotkało, było jednak czymś zupełnie innym - twierdzi Nicholl.
Co więcej, ekspertka uważa, że Meghan nieco się przeliczyła i zbagatelizowała sprawę. Eksksiężna prawdopodobnie uznała, że rola w średnio popularnym serialu dała jej namiastkę tego, czego może się spodziewać, jednak tak się ostatecznie nie stało.
Nie była w stanie się do tego przygotować. Jej doświadczenie jako drugoligowej aktorki nic nie dało, gdy stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych kobiet na świecie. Widać było, że spodziewała się czegoś innego, ale nie było to tak proste, jak zakładała - czytamy.
Współczujecie?