Meghan Markle i Harry od kilku miesięcy układają sobie życie poza królewskim dworem. Od kiedy Sussexowie wypisali się ze słynnej brytyjskiej rodziny, ich dalsze poczynania wciąż są obiektem niezliczonych medialnych spekulacji. Niedawno wyszło na jaw, że para wyprowadziła się z otoczonej ekranami willi w Los Angeles i teraz planują mieszkać w domu w Santa Barbara wartym "skromne" 55 milionów.
Zobacz: Oto najnowsza posiadłość księcia Harry'ego i Meghan Markle za GRUBO ponad 55 MILIONÓW! (ZDJĘCIA)
Od czasu, gdy Meghan Markle i Harry opuścili rodzinę królewską, dużo mówi się także o ich relacjach z pozostałymi royalsami. Nie jest oczywiście zaskoczeniem, że rodzina Harry'ego traktuje ich teraz dość chłodno, jednak sami Sussexowie też robią raczej niewiele, aby te relacje poprawić. Kilka dni temu na rynek trafiła nowa książka o losach pary, w której nie brakuje pikantnych wątków.
Przypomnijmy: Autorzy nowej książki o Meghan i Harrym ujawniają, kiedy para odbyła PIERWSZY STOSUNEK!
Wiemy już, że Meghan raczej nie tęskni za dawnym życiem, a powrót do USA był dla niej szansą, aby "odzyskać głos". Teraz dowiadujemy się z kolei, że eksksiężna podchodzi do dawnego życia ze sporym dystansem. Nie znaczy to jednak, że nie pozostawiło ono żadnych śladów w sposobie bycia Meghan, bo, jak donosi The Sun, żona Harry'ego wyraźnie polubiła wplatanie brytycyzmów do codziennej mowy.
Wciąż używa kilku wyrażeń, które poznała podczas pobytu w Wielkiej Brytanii. Jej ulubionym jest prawdopodobnie "oh dahling" (z ang. "och, skarbie" - przyp.red.), które stosuje dość często - twierdzi informator tabloidu.
Co ciekawe, Meghan często używa typowych brytyjskich fraz także w kontaktach ze służbą, przez co podobno wszyscy mają "zerwane boki".
Pracownicy często się z tego podśmiechują i nawet ją imitują, ale starają się, żeby nie robić tego zbyt złośliwie - czytamy.
Ciężko co prawda powiedzieć, czy intencją Meghan jest złośliwość, czy zwyczajny dystans do dawnego życia w otoczeniu royalsów, jednak warto pamiętać, że rodzina królewska kładzie ogromny nacisk na idealny akcent. Sama królowa Elżbieta przez lata była wzorem w tej dziedzinie, a nad jej akcentem prowadzono nawet swego czasu specjalistyczne badania. Żarty Meghan mogą więc być dla monarchini dość przykre.
Spodziewalibyście się, że taka z niej żartownisia?