Na początku 2021 roku Meghan Markle i Harry wygrali w sądzie proces przeciwko "Mail on Sunday", który ujawnił korespondencję byłej księżnej z jej ojcem. Okazuje się jednak, że dla wydawcy, Associated Newspapers Limited, sprawa nie jest skończona. W sądzie powołano kolejnego świadka, którego zeznania pogrążyły 40-latkę.
Jason Knauf, który miał kiedyś przyjaźnić się z Meghan Markle, zeznał, że księżna specjalnie napisała odręczny list do ojca, z którym nie jest w najlepszych stosunkach, po to, by w razie upublicznienia, chwytał za serce. Jak podaje "New Idea" okazało się, że zarówno Meghan, jak i Harry, pomagali w procesie tworzenia ich biografii "Finding Freedom".
Kryzys w rodzinie królewskiej. Autorka książki o Meghan ostro o monarchii
Przy okazji wyszło na jaw, że Meghan Markle skłamała w tej kwestii na jednej z rozpraw przed sądem. 40-latka zeznawała wówczas, że ani ona, ani jej mąż, nie pomagali w tworzeniu książki. Gdy byłej księżnej udowodniono kłamstwo, ta przeprosiła wszystkich za wprowadzenie w błąd.
Przepraszam sąd za to, że nie pamiętałam wtedy tych rozmów. Absolutnie nie miałam zamiaru wprowadzać w błąd pozwanego ani sądu - oświadczyła Meghan.
Za krzywoprzysięstwo w Wielkiej Brytanii grozi do 7 lat pozbawienia wolności. Jednak ze względu na to, że Meghan Markle przyznała się do błędu jeszcze w trakcie trwania procesu, księżna może nie zostać ukarana.
Zdradzimy Wam, kto najlepiej klika się na Pudelku!