Meghan Markle i Harry już niebawem oficjalnie opuszczą szeregi rodziny królewskiej. Od czasu styczniowego "Megxitu" para układała sobie co prawda nowe życie w Vancouver, jednak stosunkowo szybko znudzili się kanadyjską sielanką i postanowili jednak przenieść się do Los Angeles. Do ich decyzji odniósł się nawet Donald Trump, który przywitał ich jednak dość chłodno.
Ustalenia wypracowane przez Meghan i Harry'ego z Pałacem Buckingham wchodzą w życie wraz z końcem marca. Oznacza to oczywiście, że już niebawem Sussexowie zostaną pozbawieni wielu przywilejów, które do tej pory przysługiwały im jako członkom słynnej brytyjskiej rodziny. Jedną z najbardziej palących kwestii jest ich ochrona, która stała się w mijających tygodniach obiektem zażartej medialnej debaty.
Przypomnijmy: Kanada ODMAWIA płacenia za ochronę księcia Harry'ego i Meghan Markle!
Przy okazji niedawnej wymiany zdań między Donaldem Trumpem a rzecznikiem Sussexów dowiedzieliśmy się już, że Meghan i Harry planują sami zapłacić za swoją ochronę. Doniesienia te potwierdza dziennik The Sun, który zdradził dodatkowo kilka szczegółowych informacji na temat środków bezpieczeństwa, które zdecydowali się przedsięwziąć.
Z publikacji tabloidu wynika, że Meghan i Harry zgodzili się zatrudnić byłych żołnierzy SAS, którzy mają już za sobą spore doświadczenie w ochronie największych światowych gwiazd. W przeszłości kilku z nich było na liście płac takich osobistości jak Brad Pitt i Angelina Jolie, Nicole Kidman czy Madonna. Chronili też wielu wpływowych polityków i dyplomatów.
To z pewnością nie jest tanie rozwiązanie, prawdopodobnie około 400 funtów dziennie od osoby. Koszta będą rosły bardzo szybko, bo para będzie przecież potrzebowała ochrony praktycznie całą dobę. Rachunek będzie opiewał na dziesiątki tysięcy funtów, ale Meghan i Harry to w końcu pierwszoligowi celebryci - twierdzi źródło tabloidu.
Dziennik rzuca też nieco światła na to, z kim Sussexowie faktycznie będą teraz współpracować i na jakich zasadach.
Jeden z ochroniarzy pracował przez kilka lat dla Brada i Angeliny, gdy ci byli jeszcze małżeństwem. Członek innej firmy ochroniarskiej współpracował z Madonną. Ilość ochrony będzie też zależała od tego, czy Meghan i Harry będą siedzieli w domu, podróżowali czy po prostu chodzili po ulicy - ujawnia informator.
Myślicie, że teraz faktycznie będą się mogli czuć bezpiecznie?