Meghan Markle i Harry mają za sobą kilka wyjątkowo intensywnych tygodni. Wraz z końcem marca para porzuciła królewskie obowiązki i przeprowadziła się do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieli nadzieję walczyć o swoją prywatność. Ich decyzja dziwi tym bardziej, że zamieszkali w modnej dzielnicy Los Angeles, gdzie raczej nie brakuje paparazzi.
Największym problemem Meghan Markle i Harry'ego od początku były ogromne wydatki. Wraz z "Megxitem" Sussexowie zostali odcięci od królewskiego skarbca i tym samym musieli wyłożyć własne pieniądze na swoje utrzymanie. Sprawie raczej nie pomogła też pandemia koronawirusa i fakt, że zabrakło chętnych na zapewnienie im ochrony.
Przypomnijmy: Meghan Markle i Harry przeprowadzili się do Los Angeles. Donald Trump nie chce zapewnić im ochrony: "NIECH SOBIE PŁACĄ SAMI!"
Nie mając innego wyboru, Meghan i Harry w końcu musieli opłacić ochronę z własnej kieszeni. Kolorowa prasa od początku informowała o tym, że przewrażliwieni na punkcie prywatności Sussexowie słono za to zapłacą, a ich rachunek będzie opiewał na setki tysięcy funtów. Teraz okazuje się, że to najwyraźniej nie wystarczyło.
Jak donosi magazyn Star, eksroyalsi wcale nie zamierzają oszczędzać i postanowili nawiązać współpracę z popularną wśród gwiazd firmą, która chroni znane osobistości. Tym samym o ochronę Meghan i Harry'ego będą dbać osoby, które mają na swojej liście płac Jeff Bezos i Tom Hanks. Warto wspomnieć, że rzeczona firma bywa nawet nazywana "Secret Service dla celebrytów"...
Harry i Meghan pokładają w nich duże nadzieje, bo wszyscy im ich polecali. To największa firma ochroniarska w Los Angeles i najbardziej poważana. Co prawda ich usługi nie są tanie, ale jeśli chce się pracować z najlepszymi, to trzeba też potem za to zapłacić - twierdzi źródło tabloidu.
Jak twierdzi portal Daily Mail, nie jest jasne, kto dokładnie pokrywa koszta rachunku Sussexów za ochronę. Znajomi z ich otoczenia zapewniają jednak, że para opłaca wszystko z własnej kieszeni.
Myślicie, że teraz w końcu zaznają spokoju?