Meghan Markle i Harry od kilku dni oficjalnie żyją na własny rachunek. W styczniu para na własną prośbę "wypisała się" z rodziny królewskiej i od tej pory układają sobie życie poza granicami Anglii. We wtorek Sussexowie nieoczekiwanie pochwalili się nawet nazwą swojej nowej fundacji, przy pomocy której chcą szerzyć "szeroko pojętą dobroczynność".
Choć słynny "Megxit" stał się swego czasu najgorętszym tematem 2020 roku, to Sussexów szybko zepchnął z piedestału panoszący się po świecie koronawirus z Wuhan. Jego skutki odczuli wszyscy - od zwykłych obywateli, przez dyrektorów firm, aż po gwiazdy show biznesu. Kryzys ekonomiczny nie ominął też podobno eksroyalsów, którzy mieli coraz częściej martwić się o to, czy faktycznie będą w stanie poradzić sobie bez wsparcia rodziny Harry'ego.
Przypomnijmy: Meghan Markle i Harry'ego czeka KRYZYS FINANSOWY? "Atmosfera między nimi jest bardzo napięta"
Nie ma wątpliwości, że życie Meghan i Harry'ego po odejściu z rodziny królewskiej będzie ich słono kosztować. Sama ochrona pary, od której wzmagały się już władze Kanady i Stanów Zjednoczonych, będzie ich kosztować nawet 4 miliony funtów rocznie. Z tego powodu coraz więcej mówi się o tym, czy Sussexów faktycznie stać na tak rozrzutny styl życia bez stabilnego źródła utrzymania.
Nieco więcej światła na tę sprawę rzucają najnowsze doniesienia portalu Daily Mail. Sprawę finansów Meghan Markle i Harry'ego skomentował tym razem Omid Scobie, ekspert zajmujący się życiem royalsów, którego zdaniem najbliższa przyszłość pary rysuje się raczej niepewnie. Wszystko z powodu koronawirusa, który opanował Stany Zjednoczone i skutecznie ograniczył Sussexom możliwość zarobku.
Przez ostatnie lata nie musieli się martwić o finanse. Będąc royalsami, mieli zapewnione wszystkie potrzeby i nie potrzebowali pensji. Z tego powodu najbliższe miesiące mogą być dla nich szczególnie trudne - wyrokuje ekspert cytowany przez portal.
Scobie zaznacza też, że w życiu pary pojawi się jeszcze wiele innych problemów, na które Sussexowie mogą nie być przygotowani. Nie pomoże im też rozrzutny styl życia, który może wkrótce zrujnować ich finanse.
Nikt nie wie, kiedy to wszystko się skończy. Meghan i Harry mieli nie tylko zatargi z prasą, ale problem sprawiało im nawet określenie, kto faktycznie będzie płacił za ich ochronę. Musieli mieć jednak świadomość, że po 31 marca będą musieli zapewnić sobie wszystko sami - podkreśla.
Ekspertowi wtórowała Laney Lui, również ekspertka ds. royalsów, która także obawia się o przyszłość pary.
Ochrona nie jest tanią sprawą. Szczególnie w ich przypadku, gdzie potrzebują jej praktycznie przez całą dobę. Będą też zapewne podróżować i mieć inne wydatki. Wszystko sprowadza się do tego, czym Meghan i Harry faktycznie zajmą się w najbliższej przyszłości. Będą potrzebowali naprawdę sporych pieniędzy, aby utrzymać dotychczasowy poziom życia - twierdzi Lui.
Myślicie, że Meghan i Harry jeszcze zatęsknią za wygodnym życiem w Londynie?