Spekulacje na temat wyprowadzenia się księcia Harry'ego i Meghan Markle z rezydencji w Montecito zaczęły się już pojawiać w lipcu ubiegłego roku. Zagraniczne tabloidy podawały wiele powodów. Początkowo przyczyną miały być problemy finansowe, później zaś twierdzono, że chodzi o zbyt dużą odległość do Los Angeles. Teraz wina podobno leży po stronie sąsiadów...
Barry Maher jest ekspertem ds. PR i komunikacji, a także mieszkańcem Montecito. Mężczyzna uważa, że ludzie mają już dość "oper mydlanej", która rozgrywa się za sprawą Harry'ego i Meghan. Jak podaje "The Mirror", sąsiedzi praktycznie "nie widują" małżeństwa. Według informatora istnieją dwa możliwe powody lokalnych niesnasek, każdy z nich dotyczy szeroko pojętego zamieszania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Informator tabloidu twierdzi, że mieszkańcy Montecito mają dość księcia Harry'ego i Meghan Markle
Harry i Meghan mieszkają po drugiej stronie ulicy, ale w znacznie droższym miejscu, choć nikt w okolicy nie mieszka w kartonowych pudłach. Ponieważ nigdy ich nie widzimy, lokalna tolerancja wydaje się odzwierciedlać ogólną tolerancję w USA. Ludzie, którzy ich lubią, wydają się mieć nieograniczoną tolerancję, bez względu na to, co robią Sussexowie. Podoba im się bajka o "przystojnym księciu zakochującym się w zwykłej dziewczynie". Wszyscy inni albo nie są pod wrażeniem opery mydlanej, w której Harry i Meghan grają główne role, albo po prostu mają dość słuchania o nich - przekazał informator "The Mirror".
Jeżeliby wierzyć ustaleniom tabloidu, książę Harry i Meghan Markle planują sprzedać posiadłość w Montecito wartą 55 mln zł i przeprowadzić się do Malibu, gdzie zamieszkaliby w nieco skromniejszym domu, którego wartość szacowana jest na ponad 15 mln zł.