Meghan Markle i książę Harry po ogłoszeniu decyzji o rezygnacji z pełnienia oficjalnych obowiązków w rodzinie królewskiej zdecydowali się na przeprowadzkę. Parze zależało przede wszystkim na niezalności finansowej i odpoczynku od mediów, jednak po "Megxicie" Sussexowie są cały czas na celowniku dziennikarzy. Być może z tego powodu cały czas szukają idealnego miejsca, które dałoby chociaż złudne odcięcie od świata zewnętrznego. Ostatnio oglądali posiadłość o wartości 36 milionów dolarów. Niestety, nie wszystkich sąsiadów ucieszyły pogłoski o nowych sąsiadach.
Zobacz: Meghan Markle i książę Harry rozważają kupno willi za 36 MILIONÓW DOLARÓW
Zanim jednak Sussexowie zdecydują się na przeprowadzkę do nowego domu, postanowili zadbać o willę, w której aktualnie mieszkają. Jak donoszą zagraniczne media, na terenie posiadłości, poza standardowym monitoringiem, zostały zamontowane dodatkowe kamery. Na metalowym płocie zawisły plandeki ogrodowe, które zapobiegają podglądaniu przez wścibskich gapiów. Na jednym z przęseł płotu została zawieszona także tabliczka "Zakaz wstępu. Teren prywatny".
Ponadto ochrona książęcej pary zamieszkała w willi położonej nieopodal, aby nawet z własnego mieszkania mogli podglądać zapis z kamer na terenie posesji i aby do minimum skrócić czas niezbędny do interwencji.
Myślicie, że to już obsesja czy wciąż zdrowy rozsądek?