W piątek Pałac Buckingham potwierdził medialne doniesienia o śmierci księcia Filipa. Wiekowy royals i mąż królowej Elżbiety zmarł zaledwie dwa miesiące przed 100. urodzinami, pozostawiając w żałobie rodzinę i poddanych. Od kilku dni głos w tej sprawie zabierają kolejni krewni Filipa, w tym jego żona, dzieci oraz wnuki.
Jak niedawno ogłoszono, z racji zagrożenia koronawirusem na uroczystości pogrzebowej księcia Filipa pojawi się maksymalnie 30 osób. Co istotne, w tym gronie nie zabraknie księcia Harry'ego, który specjalnie na tę okazję przyleciał do Wielkiej Brytanii z Los Angeles. Ciężarna Meghan Markle, zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami mediów, została w domu.
Przypomnijmy: Harry WRÓCIŁ do Wielkiej Brytanii na pogrzeb księcia Filipa! Meghan Markle została w Los Angeles
Choć oficjalnie Meghan nie przyleciała na pogrzeb księcia Filipa z powodu zaleceń lekarskich, co potwierdził reprezentant Pałacu, to nie brakuje głosów, że za jej decyzją mogło stać więcej czynników. Teraz nieco więcej światła na tę sprawę rzuca portal Daily Mail, który rozmówił się z jednym z "przyjaciół" księżnej. On z kolei bez skrupułów przekazał wszystko tabloidom.
Jak twierdzi dobry znajomy Meghan, żona Harry'ego faktycznie otrzymała zalecenie, aby nie podróżować na drugi koniec świata w zaawansowanej ciąży, jednak sama też po prostu nie chciała przylecieć do Wielkiej Brytanii. Obawiała się podobno, że jej obecność na potrzebie księcia Filipa odciągnie uwagę od samej uroczystości, a to może być też dobra okazja dla Harry'ego do podreperowania rodzinnych więzi.
Meghan mówiła, że jej głównym zadaniem jest teraz wspierać Harry'ego. To jemu pozostawiła decyzję, czy faktycznie powinna z nim lecieć. Nie chciała być w centrum uwagi. Meghan uważa, że w tym trudnym czasie rodzina powinna trzymać się razem, więc chciałaby, aby porzucili różnice i się zjednoczyli. Tego właśnie chciałby Filip, a ona jest gotowa im przebaczyć i iść dalej przez życie z podniesioną głową - dowiadujemy się.
Co ciekawe, nie tylko lekarz odradził Meghan podróż do Wielkiej Brytanii, lecz także jej matka, Doria.
Doria nalegała, aby Meghan została i wspierała męża na odległość. Podobnie jak Harry, matka bardzo o nią dba i nie chce, żeby narażała swoje zdrowie. Stres to ostatnie, czego Meghan teraz potrzebuje - donosi źródło portalu.
To jednak nie wszystko, bo kolejnym z powodów, dla których została w Los Angeles, było też przeświadczenie, że jej ewentualna wizyta w Wielkiej Brytanii i tak nic nie zmieni. Jak twierdzi jej znajomy, po prostu "nie chce się mieszkać" w sprawy rodzinne męża.
Meghan uważa, że to, czy pojawi się na pogrzebie księcia Filipa, czy nie, nie zmieni jej relacji z królową. Jest pewna, że jako matka zrozumie jej nieobecność i chciałaby jak najlepiej dla ich dziecka. Dla Harry'ego to zresztą dobra okazja do zacieśnienia więzi z rodziną. Ona nie chce się w to mieszać.
Myślicie, że podjęła dobrą decyzję?
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!