Nie milkną echa poniedziałkowego pogrzebu królowej Elżbiety. Szeroko komentowane w mediach pożegnanie panującej siedem (!) dekad monarchini było z pewnością jednym z większych wydarzeń tego roku.
Sporo uwagi w związku z tym poświęcono bliskim zmarłej, w tym Meghan Markle, która, choć w ostatnich latach sporo w rodzinie męża namieszała, brała czynny udział w okołopogrzebowych uroczystościach. W kontekście Amerykanki głośno było m.in. w związku z tym, że jako jedyna podczas ostatniego pożegnania Elżbiety II płakała. Spływające po policzku łzy nie umknęły oczywiście uwadze czujnych fotoreporterów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mimo że przez większość obserwatorów mama Archiego i Lilibet została odebrana po prostu jako osoba wrażliwa, nie wszyscy są przekonani co do szczerości jej łez. Tabloid "Daily Star" postanowił poprosić o komentarz ekspertkę od mowy ciała, Adrianne Carter. Choć kobieta wyznała, że trudno jest jednoznacznie stwierdzić, czy łzy aktorki zostały wywołane prawdziwym smutkiem, na pewno była świadoma tego, że jej reakcja zostanie zauważona. Zwróciła także uwagę na to, że na twarzy Markle poza łzami trudno dostrzec jakiekolwiek emocje:
Na zdjęciu nie widzimy wielu ruchów mięśni na twarzy Meghan, które byłyby aktywowane przez autentyczne ekspresje emocjonalne.
Prawdziwość płaczu księżnej zakwestionował również w programie "Today" australijski prezenter, Karl Stefanovic, który, komentując jej zachowanie podczas pogrzebu, powiedział, że "najwyraźniej płakała".
Dodatkowo, w sieci odżyło archiwalne nagranie, na którym Markle chwali się, że potrafi rozpłakać się na zawołanie.
Mogę to zrobić! O mój Boże, to szalone. Meghan, jedna łza, lewe oko, dajesz! Dajcie mi trzy sekundy - słyszymy na wideo sprzed kilku lat.
Myślicie, że ukochana Harry'ego rzeczywiście byłaby zdolna do wymuszonych łez?