Meghan Markle wraz z końcem marca oficjalnie porzuciła królewskie życie i uciekła do słonecznego Los Angeles. Żona Harry'ego podobno nie spodziewała się, że brytyjskie tabloidy aż tak mocno zajdą jej za skórę i nie będzie mogła liczyć na bezwarunkowe wsparcie ze strony rodziny męża. Po słynnym "Megxicie" postanowiła więc wziąć sprawy w swoje ręce.
O walce Meghan Markle z wydawcą Mail on Sunday mówi się sporo już od kilku miesięcy. Tabloid jakiś czas temu opublikował fragmenty listu eksksiężnej do swojego ojca, Thomasa, z którym ta od lat pozostaje skłócona. Omawianie rodzinnych spraw na łamach kolorowej prasy najwyraźniej nie przypadło do gustu żonie Harry'ego, która kilkakrotnie uzupełniała już swoje zeznania z nadzieją na korzystny wyrok.
Przypomnijmy: Meghan Markle twierdzi, że księżna Kate była FAWORYZOWANA przez rodzinę: "Ich nikt nie traktował poważnie"
W maju 2020 roku zapadł w tej sprawie pierwszy wyrok, jednak Meghan nie zamierza składać broni i nadal walczy o sprawiedliwy, jej zdaniem, werdykt. Jak donosi portal Daily Mail, złożyła już dodatkowe zeznania w tej sprawie i ujawniła nawet tożsamość znajomych, którzy omawiali jej życie prywatne na łamach tabloidów.
Choć żadne konkretne nazwiska nie zostały podane do wiadomości publicznej, to w kręgu osób znaleźli się podobno m.in. jej wieloletnia przyjaciółka, była współpracowniczka i przyjaciółka z Los Angeles. Ujawnienie ich personaliów było konieczne ze względu na publikację magazynu People, w którym rzeczeni znajomi zapierali się, że list Meghan do ojca "miał pozytywny wydźwięk". Thomas uznał, że to nieprawda i jako dowód sam przekazał jego prawdziwą treść właśnie dziennikarzom Mail on Sunday.
Co ciekawe, nie są to jedyne zeznania, które rzekomo złożyła Meghan. Eksksiężna twierdzi między innymi, że rodzina królewska zyskała na jej ślubie z Harrym aż miliard (!) funtów, a niektórzy royalsi podobno nie mieli problemu z podjęciem dodatkowej, płatnej pracy, czego jej odmawiano. Zapiera się też, że zapłaciła za przeloty ojca na ślub z własnej kieszeni, a rzeczony list miał na celu jedynie "otworzyć mu oczy".
Meghan poruszyła też kwestię braku zaangażowania rodziny królewskiej w jej walkę z tabloidami. Żona Harry'ego podobno wprost stwierdziła, że nie tylko "nie była dostatecznie chroniona", ale także zakazano jej się bronić na własną rękę. Z tego powodu na rozmowy z tabloidami umawiali się jej znajomi, którzy "drżeli o jej zdrowie i samopoczucie, szczególnie w okresie ciąży".
Myślicie, że te wyznania pomogą jej teraz wygrać w sądzie?