Cały świat mówi teraz już tylko o decyzji Meghan Markle i księcia Harry'ego, którzy zdecydowali się nie być dłużej częścią rodziny królewskiej. Amerykance udało się dopiąć swego i przekonać męża, że lepiej będzie, gdy porzucą swoje książęce obowiązki i przeprowadzą się z małym Archie'm do Kanady.
Afera wywołana przez Sussexów zatacza coraz szersze kręgi i budzi coraz większe emocje. Zszokowana i "głęboko zasmucona" królowa Elżbieta zwołała w czwartek specjalne posiedzenie w sprawie swojego wnuczka i jego żony, zlecając wymyślenie strategii oraz nowych ról dla Harry'ego i Meghan w ciągu najbliższych dni.
Okazuje się, że książęca para przyleciała we wtorek do Londynu właśnie po to, by podzielić się ze światem zaskakującą wiadomością, spędzając wcześniej tydzień w Kanadzie. W tym czasie 8-miesięczny Archie został w Vancouver pod opieką niani. Jak podaje Daily Mail, po "starciu" z wiekową monarchinią Markle wsiadła na pokład samolotu i zaledwie po trzech dniach pobytu w Wielkiej Brytanii wróciła do synka, zostawiając Harry'ego samego "na placu boju". Jak podaje źródło serwisu, Amerykanka "nie planowała zostawać tak długo w Anglii".