Od kilku dni głośno jest o nowym wywiadzie Meghan Markle, która zgodziła się na rozmowę z "The Cut", czyli specjalnym wydaniem "New Yorkera". Na łamach pisma żona Harry'ego kolejny raz uderzyła w monarchię, twierdząc, że "sam fakt ich istnienia zakłócał dynamikę hierarchii". Jak zawsze pojawiły się też oskarżenia i żal do royalsów o rzekome zachowania wskazujące na rasizm.
Przypomnijmy: Meghan Markle UDERZA w royalsów w nowym wywiadzie: "Sam fakt, że ISTNIEJEMY, zakłócał dynamikę hierarchii"
Meghan Markle porównana do... Nelsona Mandeli
W tej samej rozmowie pojawiła się jednak pewna anegdota, o której - przynajmniej zdaniem Meghan Markle - powinniście wiedzieć. W obszernym wywiadzie żona księcia Harry'ego pochwaliła się tym, do kogo porównano ją podczas londyńskiej premiery "Króla Lwa" w 2019 roku. Mowa o... Nelsonie Mandeli, ikonie walki z apartheidem.
W wywiadzie Meghan wyznała, że podczas oficjalnego bankietu miała okazję uciąć sobie krótką pogawędkę z pochodzącym z RPA członkiem obsady filmu. Ten miał odciągnąć księżną na bok i wspomnieć, że jej ślub z księciem to dla mieszkańców jego kraju najważniejsze wydarzenie od czasu uwolnienia Mandeli z więzienia.
Chcę, żebyś wiedziała, że jak wżeniłaś się w tę rodzinę, to cieszyliśmy się na ulicach równie mocno, jak wtedy, gdy Mandela został zwolniony z więzienia - cytowała.
Pomijając megalomanię i to, że Markle uznała za stosowne pochwalić się tym faktem w prasie, jej anegdota - z oczywistych powodów - wzbudziła bardzo skrajne reakcje. Mało komu zapewne przyszłoby do głowy porównywać Meghan do laureata Pokojowej Nagrody Nobla i ikony walki z segregacją rasową. Do krytyki natomiast księżna powinna być już przyzwyczajona, bo królewscy eksperci od kilku dni nie zostawiają na niej suchej nitki - i to nie tylko z tego powodu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wnuk Nelsona Mandeli odpowiada na anegdotę Meghan Markle
Na tym nie koniec sprawy, bo choć Mandela nie dożył zaszczytnego porównania do trzecioligowej aktorki, to głos wciąż mogą zabrać jego krewni. Portal Daily Mail postanowił więc poprosić o komentarz wnuka słynnego działacza, który mocno dystansuje się od pomysłu stawiania Meghan na równi z noblistą. Zwelivelile Mandela mówi wprost, że takie porównanie jest co najmniej nie na miejscu.
Obchody zwolnienia mojego dziadka z więzienia opierały się na przezwyciężeniu 350 lat kolonializmu i 60 lat brutalnego reżimu apartheidu w RPA. Nie dokonywałbym takiego porównania - mówi wprost.
Co więcej, wnuk Mandeli wbił Meghan delikatną szpilę i stwierdził, że wiele ludzi chciałoby być jak jego dziadek, ale najpierw proponowałby przyjrzeć się jego osiągnięciom, a porównania sobie po prostu darować.
Wciąż pojawiają się ludzie, którzy chcą być jak Nelson Mandela albo porównują się do niego, chcąc go naśladować. Zanim jednak ludzie będą mogli się do niego porównywać, powinni przyjrzeć się ogromowi pracy, jaką wykonał - skwitował.
Wygląda więc na to, że nawet bliscy Mandeli uważają podobne porównania za kontrowersyjne. Dziennikarz Nile Gardiner już określił anegdotę księżnej za jej "kolejną PR-ową katastrofę", co zdają się też potwierdzać komentarze w sieci.
Wyszło nieco niezręcznie?