Meghan Markle i książę Harry niemal rok temu wystąpili z szeregów rodziny królewskiej. Choć zdawało się, że dzięki temu atmosfera wokół pary nieco się uspokoi, to słynny Megxit jedynie wywołał wokół nich jeszcze większe zamieszanie. W walce o prywatność Sussexowie wyprowadzili się do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszkają wraz z małym Archiem.
Zobacz: Jest PIERWSZY PODCAST Meghan Markle i księcia Harry'ego. W odcinku wystąpił roczny Archie...
Medialne zainteresowanie wokół Meghan Markle i księcia Harry'ego nadal jednak nie słabnie, a tabloidy wciąż śledzą każdy ich ruch. Co ciekawe, w weekend wyszło na jaw, że w akcie urodzenia Archiego doszło do nieoczekiwanej zmiany. Media zauważyły bowiem, że z dokumentu zniknęły imiona Meghan, a dziennikarze zabrali się za próbę logicznego wyjaśnienia tej sytuacji.
Wśród ekspertów szybko pojawiły się opinie, że Meghan chciała być "bezimienna" w dokumentach syna, a całe zamieszanie mogło być de facto pierwszym zalążkiem Megxitu, do którego doszło kilkanaście miesięcy później. Nie brakowało też głosów, że mógł to być cichy hołd dla księżnej Diany, albo w ten sposób eksksiężna chciała sobie po prostu dodać nieco prestiżu.
Choć nikt się raczej nie spodziewał odpowiedzi samej zainteresowanej, która w takich przypadkach zwykle przemilcza całe zamieszanie, to Meghan postanowiła "odpowiedzieć" na te doniesienia. W tym celu jej rzecznik przesłał krótkie oświadczenie do portalu Bazaar.com, w którym eksksiężna twierdzi, że tabloidy kolejny raz zabawiają się jej kosztem.
Kolejny raz widzimy, jak brytyjskie tabloidy urządzają cyrk przy pomocy tzw. "ekspertów", którzy próbują wywoływać konflikty i sugerują, jakoby Meghan chciała pozostać bezimienna w dokumentach syna. Takie sugestie są śmiechu warte, a co ważniejsze obraźliwe. Tyle się dzieje na świecie, skupmy się na poważnych sprawach i przestańmy ulegać clickbaitom - zaapelowała Meghan ustami swojego reprezentanta.
Co ciekawe, żona Harry'ego odniosła się też do meritum sprawy, czyli do usunięcia jej danych w dokumentach syna. Jak napisano w oświadczeniu, to Pałac Buckingham wymusił na niej tę zmianę, a o sprawie wiedzą od dawna wszystkie zainteresowane strony.
W 2019 roku to Pałac Buckingham podyktował tę zmianę w publicznych dokumentach, co potwierdzają materiały przedłożone przez ich reprezentantów. Meghan ani książę Harry nigdy nie prosili o taką zmianę - dowiadujemy się.
Myślicie, że Meghan będzie teraz częściej "zabierać głos"?