W styczniu minął rok od prawdziwego trzęsienia ziemi w brytyjskiej monarchii, czyli Megxitu. (Były) Książę Harry i Meghan Markle postawili na swoim i wyprowadzili się z Wielkiej Brytanii, chociaż doniesienia medialne mówią, że życie w słonecznej Kalifornii wcale nie okazało się dla nich tak atrakcyjne, jak oczekiwali.
Przypomnijmy: Książę Harry myśli o ROZSTANIU z Meghan Markle? "Podążanie za nią było błędem"
Pierwsza rocznica Megxitu skłoniła dziennikarzy Carolyn Durand i Omida Scobie do napisania książki Harry i Meghan: chcemy być wolni, w której przyjrzeli się związkowi "royalsów z przymusu". Okazje się, że Meghan, którą nieformalnie uznaje się za inicjatorkę całego zamieszania, w kluczowych rozmowach... została pominięta. Dziennikarze sugerują, że była to swojego rodzaju kara i upokorzenie za wrogie nastawienie do rodziny królewskiej.
Zobacz: Meghan Markle wierzy, że royalsi spiskowali przeciwko niej? "Czuła, że knują za jej plecami"
Książka Harry i Meghan: chcemy być wolni opisuje relację księcia i aktorki od samego początku. Zaczęło się od pamiętnej randki, podczas której "nie mogli oderwać od siebie oczu". Potem wypadki potoczyły się lawinowo. Ostatecznie wyszło na to, że przed Bożym Narodzeniem 2019 roku Harry wysłał maila do księcia Karola i królowej Elżbiety, w którym poprosił o spotkanie, by porozmawiać o książęcych obowiązkach.
Sprawę chciał zachować w tajemnicy, ale, jak można się domyślać, nic z tego nie wyszło. Poza tym królowa Elżbieta II miała już podejrzewać, że jej wnuk chce podjąć jakąś decyzję, niekoniecznie właściwą. Dziennikarze opisali, że Harry i Meghan nie mogli uzgodnić terminu spotkania przez kilkanaście dni.
Mimo że nieraz jeszcze kontaktował się z biurem ojca, to nie udało się ustalić terminu spotkania z królową. Monarchini, jak mu powiedziano, była zajęta aż do 29 stycznia - czytamy. Czuł, że jest blokowany – wyjawiło zbliżone do księcia źródło. Kiedy samolot linii Air Canada wylądował na lotnisku Heathrow, a oni nadal nie byli umówieni z Jej Królewską Mością, Harry i Meghan wpadli na pomysł, że pojadą z terminalu wprost na spotkanie z królową.
Niestety, natychmiastowe spotkanie z Elżbietą II było wykluczone i właściwie niedozwolone ze względu na sztywny protokół dyplomatyczny. Harry i Meghan postanowili więc działać na własną rękę i opublikowali pamiętny post, w którym poinformowali, że rezygnują z dotychczasowych obowiązków. Wywołało to skutek przeciwny do zamierzonego:
Para książęca w swoim oświadczeniu wyłuszczyła dokładnie, czego chce, nie uzgodniwszy tego najpierw z Jej Królewską Mością, a to ona jest głową instytucji - czytamy w książce.
"Zemsta" królowej szybko nadeszła i była naprawdę niespodziewana. Okazuje się, że Meghan Markle w ogóle pominięto w rozmowach o ostatecznym kształcie Megxitu. Chociaż to ją uznaje się za inicjatorkę całego zamieszania, z rodziną rozmawiał tylko Harry. Meghan bezskutecznie czekała na wideokonferencję.
Meghan czekała w Vancouver, gotowa dołączyć do spotkania poprzez wideorozmowę. Gdy jednak Harry zaproponował, że się z nią skontaktuje, uznano to za zbędne - czytamy.
Carolyn Durand i Omida Scobie podają jeszcze, że największa kłótnia i tak dotyczyła pieniędzy, bo Harry i Meghan zbyt optymistycznie założyli, że dostaną od razu wszystko, czego chcą. Tak się nie stało, co ma boleć Markle do tej pory.
Porzuciłam dla tej rodziny całe swoje życie. Gotowa byłam robić wszystko, co trzeba. I oto, gdzie teraz jesteśmy - miała zwierzyć się swojej przyjaciółce.
Cóż, czy ktoś jest jeszcze tym zaskoczony?