Jeszcze przed narodzinami Archiego, media donosiły, że Meghan Markle nie zamierza, tak jak robią to od lat członkowie rodziny królewskiej, korzystać z pomocy niani. Choć Amerykanka zapowiedziała, że zadowoli się wsparciem mamy, Dorii Ragland, po pojawieniu się na świecie syna szybko zmieniła zdanie.
Jak się okazuje w kwestii opiekunki dla syna Markle jest tak samo wymagająca, jak w przypadku asystentek, które swego czasu masowo rezygnowały z pracy u jej boku.
W rozmowie z Channel 4 w programie "A Very Royal Baby: From Cradle to Crown" Omid Scobie potwierdził, że zadowolenie Meghan nie należy do najłatwiejszych zadań. Dziennikarz ujawnił, że jedna z opiekunek Archiego została zwolniona... w środku nocy. W czasie pracy owej niani miało dojść ponoć do tajemniczego "incydentu".
Chociaż ze względów prawnych nie mogę podać szczegółów zatrudnienia tej osoby, to doszło do incydentu i to w czasie jednej z pierwszych nocy. To zniechęciło Meghan i Harry'ego do zatrudniania nocnych opiekunek. Meghan i Harry zostali zmuszeni do zwolnienia niani w środku nocy z powodu braku profesjonalizmu i nieodpowiedzialnego zachowania - wyznał.
O sytuacji Omid wspominał także w swojej książce poświęconej Sussexom. Napisał między innymi, że mimo iż Meghan i Harry "nie czuli się komfortowo bez regularnego sprawdzania Archiego w czasie snu", ostatecznie zdecydowali się zatrudnić nianię, która pomoże im jedynie w ciągu dnia. Kobieta, którą znaleźli, okazała się być odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu.
Kiedyś dla nich pracowała do czasu ich przeprowadzki do Kalifornii. Pomagała im bardzo często od dziewiątej do siedemnastej. To była świetna współpraca - twierdzi Scobie, wspominając czas, gdy Sussexowie nie mieszkali jeszcze w kalifornijskiej posiadłości.
Myślicie, że wymagająca Markle znalazła już opiekunkę dla nienarodzonej jeszcze córki?
Przypominamy: Meghan Markle planuje PORÓD DOMOWY: "Piękna posiadłość w Kalifornii to idealne miejsce"