Sobotni wieczór przyniósł nam smutne wieści o śmierci Aarona Cartera. 34-latek, który sławę osiągnął jeszcze jako dziecko, według medialnych doniesień utopił się w wannie w swoim domu. Jak do tej pory policja nie poinformowała o żadnych przesłankach mogących świadczyć o popełnieniu przestępstwa.
W ostatnich latach za pośrednictwem amerykańskich tabloidów mogliśmy obserwować rozkwit napiętej relacji Aarona Cartera i jego parokrotnej narzeczonej - Melanie Martin. Para znana była miejscowym stróżom prawa. W 2020 roku na świat przyszedł syn kontrowersyjnych celebrytów, któremu nadano imię Prince. Carter co prawda w mig stracił prawa do opieki nad malcem, jednak ponoć próbował wyjść na prostą, aby zaopiekować się pierworodnym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeszcze w sobotę, zaraz gdy media obiegła wiadomość o śmierci piosenkarza, Melanie Martin pojawiła się przed domem, w którym zmarł Aaron. Ubrana w welurowy dres kobieta początkowo trzymała nerwy na wodzy. W pewnej chwili usiadła jednak na murku i zaniosła się płaczem. Towarzyszące jej osoby, najpewniej bliscy znajomi, próbowali ją pocieszyć drobnymi gestami.
Przypomnijmy: Wiadomo, kto znalazł ciało zmarłego Aarona Cartera. Narzeczona wokalisty żegna ukochanego: "Wychowam naszego syna"