Mówi się, że "jaki Sylwester, taki cały rok". Oby jednak to powiedzenie nie sprawdziło się w przypadku Daniela Martyniuka. Syn "króla disco polo" rozpoczął bowiem 2024 rok hotelową awanturą, która skończyła się wizytą na komendzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Daniel Martyniuk podbija rynek muzyczny
Daniel Martyniuk zdaje się jednak całym zajściem z agresywnym zachowaniem i wyzwiskami w tle nie przejmować. 34-latek i jego świeżo upieczona żona przekonują, że padli ofiarą medialnej manipulacji. Co więcej, pierworodny Zenka i Danki stwierdził, że całe zamieszanie to idealny moment, by ogłosić swój debiut na rynku muzycznym. W środę poinformował, że nawiązał współpracę z niejakim Marcinem Kiljanem, z którego pomocą niebawem wypuści swój pierwszy utwór.
Menadżer Daniel Martyniuka opowiada o ich współpracy. Jest zachwycony jego wokalem
Menadżer młodego Martyniuka właśnie udzielił "Faktowi" wywiadu, w którym opowiedział o ich wspólnym projekcie. Okazuje się, że poznał Daniela za sprawą jego ojca.
Kiedyś zająłem się projektem muzycznym dla Zenka Martyniuka i przy okazji poznałem jego syna, Daniela. Zaczął mi opowiadać o sobie, o swoich problemach, a z drugiej strony możliwościach, których nikt nie zna. W związku z tym, że jestem muzykiem i producentem już od wielu lat, wyczułem w nim potencjał - wyznał.
Następnie rozpływa się nad mężem Faustyny, wymieniając jego atuty:
Daniel jest bardzo umuzykalniony, ma świetny głos, zna bardzo dobrze angielski. Potrafi śpiewać zarówno covery, jak i polską poezję śpiewaną. Wziąłem go do studia i zrobiłem mu test, taki jak robiłem stu innym osobom, a było u mnie w studiu pół polskiej estrady - przekonuje.
Menadżer tłumaczy buńczuczny charakter Daniela Martyniuka i odnosi się do afery w Zakopanem
Zapytany o to, czy okres zaledwie paru dni po zakopiańskiej aferze to dobry moment na ogłaszanie muzycznego debiutu, odpowiada:
Tak. Planowałem to trochę później, ale Daniel już siedzi, czeka i żyje myślą, że będzie śpiewał - wyjaśnia, sugerując, dlaczego 34-latek mógł tak, a nie inaczej zachowywać się w sylwestrową noc:
To też może powodować u niego spore pobudzenie. Uważam, że tam nic wielkiego się nie stało, widziałem różne rzeczy w show-biznesie. Daniel ma w sobie mnóstwo energii i czasami nie wie po prostu, jak ją spożytkować. Cały czas mu tłumaczę, że nagrywanie płyty wymaga wiele pracy i trzeba się wyłącznie na tym skoncentrować - tłumaczy przyszłego artystę.
Mężczyzna ma pewną teorię dotyczącą życiowych wyborów pierworodnego discopolowca.
Daniel Martyniuk jest ofiarą pewnego splotu wydarzeń. Jest synem Zenka i przez całe życie ten plecak nosi, z drugiej strony jest człowiekiem bardzo zagubionym życiowo, będąc jednocześnie bardzo uzdolnionym muzycznie.
Menadżer Daniela Martyniuka o jego problemach z używkami
Choć jest świadomy, że współpraca z Danielem obarczona jest sporym ryzykiem, wierzy w niego.
Wchodzenie z nim współpracę jest ryzykowne, ale ja lubię wyzwania. Może naprawdę wiele wnieść do branży muzycznej, o ile będzie grzeczny. Musi mieć psychologa, jak sportowcy, managera behawiorystycznego. Ktoś wreszcie musi go odkryć. Na fali sukcesu mogą dziać się różne rzeczy, te pozytywne, jak i negatywne. Na pewno się jeszcze potknie, będą afery, tego nie da się uniknąć - stwierdza wyrozumiale, dodając, że używki rzeczywiście stanowią u Martyniuka pewien problem:
To wszystko też zależy, w jakim stopniu on to psychicznie wytrzyma i na ile będzie mógł się uwolnić od swoich używek, które stosuje i od całego próżnego życia bez żadnego celu. Długo z nim rozmawiałem i ustaliliśmy, że koncentrujemy się na płycie, na nagraniach. Nie wierzę natomiast, że zrobi się z niego grzeczny chłopiec i będzie jeździł na koncerty, jak Zenek, ale nie chcę go skreślać - mówi i przekonuje, że jego podopieczny chce skończyć z nałogiem.
On chce to zrobić, a ja będę mu tłumaczył, że musi chcieć sięgnąć po pomoc dla samego siebie, sam musi chcieć.
Trzymacie kciuki za Daniela i jego muzyczną karierę?