W sobotę media podały wstrząsającą wiadomość o śmierci syna Sylwii Peretti. 24-letni Patryk zginął tragiczne w wypadku samochodowym w nocy z 14 na 15 lipca. W aucie oprócz niego były jeszcze trzy osoby - wszystkie nie żyją.
Krakowska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i nieumyślnego spowodowania wypadku. Ustalono, że samochód, którym jechał syn celebrytki, poruszał się z prędkością 120 km/h w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie do 40 km/h.
Samochód wypadł z jezdni, leży na dachu i nikt z niego nie wychodzi - relacjonowali strażacy, którzy dotarli na miejsce już po kilku minutach.
Rozbieżne komunikaty policji i menedżera
Sylwia Peretti dotąd nie zabrała głosu w mediach. W sprawie wypowiada się jedynie jej menedżer, Adam Zajkowski. Do tej pory informował, że Patryk był pasażerem.
Patryk jako pasażer samochodu zginął w tragicznych okolicznościach. Patryk nie kierował, miał doświadczenie - mówił Adam Zajkowski.
Tymczasem małopolska policja ustaliła co innego. Według prowadzących śledztwo, to właśnie syn celebrytki kierował samochodem. Potwierdzają to nagrania z monitoringu ulicznego.
Nowy komentarz menedżera Sylwii Peretti
Dlaczego w takim razie menedżer Sylwii twierdził inaczej? Zajkowski przekonuje, że w chwili, gdy wydawał oświadczenie, nie miał jeszcze pełnej wiedzy.
To, co przedstawiliśmy w sobotę w komunikacie, wynikało z naszej wiedzy, jaką mieliśmy kilka godzin po wypadku. To wszystko nas zaskoczyło. O dotychczasowych informacjach policji i jej ustaleniach wiemy. Zdajemy sobie z nich sprawę. Czekamy na poniedziałek, kiedy będziemy mieli wszystkie szczegóły. Do tego czasu nie komentujemy sprawy - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską.
Menedżer nie chciał skomentować pojawiających się w mediach fragmentów z wywiadu Sylwii, w którym opowiadała o zamiłowaniu syna do niebezpiecznej jazdy.
Zobacz też: Sylwia Peretti wiedziała, że jej syn ma słabość do szybkiej jazdy. "Niestety śmiga po mieście" (WIDEO)