Violetta Villas przez lata kojarzyła się ze spełnieniem amerykańskiego snu. Olśniewająca prawie pięciooktawowym głosem piosenkarka występowała na największych scenach wraz z innymi artystami, niejednokrotnie przewyższając ich wokalne umiejętności. Cała Polska ogromnie cieszyła się z tak wybitnej przedstawicielki rodzimej kultury na świecie.
Po latach zabiegania o budżet niezbędny do nakręcenia poświęconego jej filmu, wreszcie potwierdzono jego realizację. Villas na wielkim ekranie wykreuje młoda aktorka Sandra Drzymalska, która będzie musiała wiarygodnie przedstawić zarówno blaski, jak i cienie życia wielkiej gwiazdy. Niewątpliwie jako te drugie ukazane zostaną ostatnie lata przed śmiercią artystki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Violetta Villas doznała w swoim życiu olbrzymiego cierpienia
Pod koniec lat 90. wokalistka powróciła do rodzinnej miejscowości. W Lewinie Kłodzkim otworzyła schronisko, zamieszkując dom, w którym się wychowała. Na terenie jej działki przebywało jednocześnie 140 kotów, 60 psów i 10 kóz. Sąsiedzi Violetty Villas oskarżali ją o liczne zaniedbania, m.in. agresywne wobec siebie zwierzęta i niemożliwy do wytrzymania fetor.
Gwiazdą sceny muzycznej zajęła się wówczas opiekunka, Elżbieta B. Kobieta odseparowała ją od rodziny i przyjaciół, dopuszczając się licznych zaniedbań. Podobno do pewnego momentu artystkę widywali tylko ci, którzy zapłacili za możliwość wizyty. W ostatnich latach swojego życia całkowicie straciła kontakt z ludźmi.
Villas, zdana jedynie na "pomagającą jej" kobietę, przeszła prawdziwe katusze. Wielokrotnie stawała się ofiarą domowej przemocy. Oględziny zwłok wykazały liczne krwiaki, urazy narządów wewnętrznych oraz świeże złamania. Umierała w ogromnym bólu przez kilkanaście godzin.
To było przerażające. Musiała przejść udar, bo nie miała jednej czwartej części mózgu. Pomagałam rodzinie Violetty w znalezieniu lekarza, który zinterpretuje te wyniki, i to, czego się dowiedzieliśmy, wskazuje na to, że musiała bardzo cierpieć przed śmiercią i z pewnością nie była leczona. Pewnego dnia, kiedy nie było w pobliżu opiekunki, zadzwoniła do mnie i powiedziała tak: "Pamiętaj, że jak umrę, to nie będzie śmierć naturalna" - ujawniła "Gazecie Wyborczej" wyniki sekcji zwłok Violetty Villas jej przyjaciółka, Mariola Pietraszek.
Elżbietę B. oskarżono o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad artystką oraz przyczynienie się do jej śmierci. Sąd skazał opiekunkę na 1,5 roku pozbawienia wolności. Mimo wyroku nie dotarła do zakładu karnego. 3 lata temu została przymusowo doprowadzona do niego przez policję.
ZOBACZ TEŻ: Odsłonięto pomnik Violetty Villas za prawie 100 tysięcy złotych! Syn artystki NIE PRZYSZEDŁ