Od czasu, gdy ogłoszono wyniki ostatnich wyborów parlamentarnych, w mediach coraz głośniej mówi się o wielkich zmianach, które mają nastąpić w Telewizji Polskiej. W 17. punkcie umowy koalicyjnej znalazł się zapis mówiący: "Naprawimy i odpolitycznimy media publiczne". To echa podobnych deklaracji, jakie Donald Tusk składał podczas swojej kampanii wyborczej. Były premier zapowiadał wówczas, że w ciągu 24 godz. "zrobi porządek w mediach publicznych".
Jeden z polityków KO, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", podkreślił, że nie można pozwolić, aby "Wiadomości" nadal wprowadzały ludzi w błąd, twierdząc, że niemiecka partia Tuska odbiera Polsce suwerenność.
Wśród osób, które mogą wkrótce stracić pracę w TVP, wymienia się również Annę Popek. Dziennikarka, która z publicznym nadawcą współpracuje z przerwami już od ponad dwudziestu lat, jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy stacji.
Anna Popek odpowiada Michałowi Olszańskiemu
Michał Olszański, który przez pewien czas współprowadził z Popek "Pytanie na śniadanie", w wywiadzie dla Plejady wyznał, że prezenterka bardzo starała się obronić swoją pozycję w TVP i dostosować do nowego układu sił, który nastał po zmianie władzy w 2015 roku. Olszański zasugerował również, że pewnego dnia prezenterka celowo przyjechała na Woronicza, by pozować do zdjęć z ówczesnym prezesem Jackiem Kurskim.
Anna Popek nie pozostała jednak obojętna na te słowa. Za pośrednictwem mediów społecznościowych odniosła się do wypowiedzi Olszańskiego, przedstawiając sytuację ze swojej perspektywy.
Zwykle nie komentuję plotek czy ataków w mediach na moją osobę, ale dziś postanowiłam powiedzieć kilka słów o tym, co się pojawiło. Zrobiło mi się ogromnie przykro, kiedy przeczytałam wywiad z Michałem Olszańskim. Wydawało mi się, że po tak wielu latach wspólnej i udanej pracy, mogę nazywać go swoim kolegą i że jest coś takiego jak zawodowa lojalność i serdeczność - zaczęła. Okazało się jednak, że Michał, sam próbując "wybielić" się przed widzami, z łatwością zaatakował właśnie mnie. A jeśli połączyć kilka faktów, prawda okazuje się zupełnie inna - twierdzi.
W dalszej części wpisu Anna Popek zaznaczyła, że jej praca w "Pytaniu na śniadanie" nie ma żadnego związku z polityką. Dziennikarka podkreśliła, że w mediach pojawiają się wypowiedzi (takie jak Michała), które uderzają w jej godność i zaangażowanie w to, co robi.
Koledzy, w tym właśnie Michał, jednak tam [w TVP] zostali. Nie komentowałam, ani nie oceniałam jego pozostania, ani też z kim i dlaczego prowadzi wywiady na antenie. Mimo iż mnie - z powodu jednego wspólnego zdjęcia z prezesem firmy, w której pracowałam, przypisywano najgorsze intencje - skarży się prezenterka.
Na koniec dodała, że życzy każdemu dziennikarzowi, aby wykonywał swoją pracę rzetelnie oraz, aby nie musiał stać się obiektem takich spekulacji.
To pewnie frazes, ale naprawdę świat będzie lepszy, jeśli będziemy dla siebie po prostu dobrzy - podsumowała Anna Popek.
To nie koniec afery?