W nocy z 23 na 24 lutego Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę. O czwartej nad ranem Władimir Putin wydał rozkaz przeprowadzenia specjalnej operacji wojskowej w Donbasie. Niedługo później w mediach pojawiły się doniesienia o wybuchach i wystrzałach m.in. w Kijowie, Charkowie czy Odessie oraz bombardowaniach ukraińskich baz lotniczych i budynków wojskowych. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wprowadził na terenie całego kraju stan wojenny.
W mediach nieustannie pojawiają się nowe doniesienia na temat sytuacji na Ukrainie - w tym nagrania z bombardowań czy ujęcia obywateli próbujących opuścić Kijów. Ukraińskie MSW poinformowało już o pierwszych ofiarach śmiertelnych. Atak Rosjan zdążyli już oficjalnie potępić m.in. Joe Biden oraz Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg. Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres nad ranem otwarcie wezwał natomiast Władimira Putina do wycofania wojsk. Głos w sprawie rosyjskiej inwazji zabrał również prezydent Andrzej Duda, nazywając ją "bezprecedensowym aktem gwałtu na normach prawa międzynarodowego".
Zobacz: Rusłana zabiera głos po rosyjskim ataku na Ukrainę: "Wszyscy będą działać, aby POWSTRZYMAĆ WOJNĘ"
Solidarność z Ukrainą publicznie wyraziło już wiele znanych osób, w tym urodzona w Kijowie Weronika Marczuk czy zwyciężczyni Eurowizji 2004 Rusłana Łyżyczko. Głos w sprawie sytuacji na Ukrainie postanowił również zabrać Michał Piróg. W opublikowanym na Instagramie wpisie choreograf wyznał, że gdy w 2016 roku miał okazję pracować na Ukrainie, w kraju wciąż wyczuwalne było napięcie po rosyjskich atakach na Krym. Piróg wspomniał także, brak wcześniejszej zdecydowanej reakcji wobec działań Rosji mógł utwierdzić ich w przekonaniu o własnej bezkarności.
Zobacz również: Dramatyczny apel Weroniki Marczuk po ataku Rosji na Ukrainę: "Jednak WOJNA! Błagam, NIE KRZYWDŹCIE LUDZI"
W 2016 roku miałem wielką przyjemność pracować na Ukrainie, dokładnie w Kijowie. Było to zaledwie 2 lata po aneksji Krymu. Nerwowość i napięcie z tym związane było czuć mimo upływu czasu. Dlaczego? Może dlatego, że okupowanie Ukrainy tam się nie skończyło od 2014 roku. Może dlatego świat nie reagując na 8-letnią okupacje państwa sojuszniczego, dał sygnał Rosji, że jest bezkarna i nikogo nie musi się obawiać. Nie wiem tego - czytamy.
Piróg podkreślił, że często mamy tendencję do odcinania się konfliktów, które nie dotykają nas w sposób bezpośredni. Tym razem sprawa dotyczy jednak naszych sąsiadów, a zarazem państwa, którego wielu obywateli mieszka na terenie Polski. Jak zdradził, on sam ma również na Ukrainie wielu przyjaciół.
Faktem jest, że na naszych oczach zaczyna się tuż pod naszym nosem coś, czego powinniśmy unikać jak ognia. Do tej pory odsuwamy się od wojen na Bliskim Wschodzie, w Afryce czy innych zakątkach świata, bo to daleko, bo to nas bezpośrednio nie dotyczy. Dzisiaj o 4 nad ranem Rosja militarnie zaatakowała Ukrainę. Dom moich wielu przyjaciół, dom naszych sąsiadów, dom rodzin ludzi, którzy od lat są z nami chyba największą obecnie mniejszością żyjącą w Polsce. Ludzi, którzy wspólne z nami budują naszą codzienność - dodał.
W swoim wpisie Piróg nie ukrywał, że jest wyjątkowo zaniepokojony ostatnimi wydarzeniami. Jak podkreślił, modli się za Ukrainę.
Jestem smutny, jestem załamany, jestem przerażony. Bo historia nikogo i niczego nie uczy. Modlę się na swój sposób za bezpieczeństwo obywateli Ukrainy, jak i Rosjan, którzy z rozkazu fanatyków u władzy zostali wysłani do czynienia tej krzywdy… - zakończył.
Zobaczcie wpis Michała.