Znany ze swojej prorządowości dziennikarz TVP Info Michał Rachoń na początku wydania Minęła 20 demonstracyjnie wylał na podłogę puszkę napoju Tiger. Później puszkę wyrzucił za siebie dbając przy tym o odpowiednio teatralną minę. Chodzi o wyjątkowo kontrowersyjną reklamę napoju nawiązującą do Powstania Warszawskiego. Po ogromnej fali krytyki firma przeprosiła i wpłaciła 500 tysięcy złotych na rzecz Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
Przeprosiny wystosowała też agencja odpowiedzialna za PR Tigera w sieci. Reklama szydząca z 1 sierpnia 1944 roku wywołała jednak tak dużą falę krytyki, że Tiger Energy Drink usunął swoje oficjalne konto z Instagrama.
Czy potrzebna była ta "demonstracja" w TVP? Czy to w jakikolwiek sposób miało pomóc obrażonym przez Tigera powstańcom? I - czy w ogóle mogło pomóc?
Przypomnijmy słynne występy Rachonia: Polski dziennikarz krzyknął do Putina: "KIEDY ROSJA ZWRÓCI WRAK ze Smoleńska?"