Rozwijająca się technologia umożliwia jeszcze doskonalsze wspomaganie się wokalnymi patentami w taki sposób, by słuchacz miał wrażenie, że jego idol śpiewa na żywo. Tymczasem coraz częściej okazuje się, że artyści estradowi przygotowują tzw. live-on-tape, polegający na nagraniu występu bez wprowadzania żadnych modyfikacji. Niedawno obszernie wyjaśniła to Edyta Górniak, która w latach swojej świetności bardzo intensywnie koncertowała po całym świecie.
Wokalistka jest obdarzona nie tylko prawie 4-oktawowym głosem, ale też doskonałym słuchem, dzięki czemu jest w stanie zarejestrować każdy fałszywy dźwięk i wszystkie wokalne sztuczki. Jakiś czas temu zdekonspirowała w ten sposób największe światowe diwy, jak chociażby Beyonce, która jej zdaniem nie byłaby w stanie śpiewać krystalicznie czysto przy tak wymagających układach tanecznych. Edzia przy okazji odczarowała nieco występ Celine Dion z ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich, którym zachwycał się cały muzyczny świat.
Michał Szpak nie ma nic przeciwko playbackowi
Wypowiedź pierwszej polskiej reprezentantki w Konkursie Piosenki Eurowizji zapoczątkowała szerszą dyskusję na temat zasadności używania playbacku. Michał Szpak, któremu nie zawsze było po drodze z Edytą Górniak, został zapytany o tę kwestię podczas ostatniego odcinka "The Voice of Poland". Przyznał, że jak dotąd nie zdarzyło mu się jeszcze korzystać z tego rozwiązania.
Ja jeszcze nigdy tego nie zrobiłem. Nie mam pojęcia, jak się z tym obcuje, bo nawet nie wiem, czy byłbym w stanie tak dobrze udawać, śpiewając do swojej ścieżki, ale wiem, że to jest niezwykle popularne, robią to największe gwiazdy i ja to totalnie szanuję - przyznał w rozmowie z portalem Świat Gwiazd.
Michał Szpak wyszedł z założenia, że playback nie jest niczym złym, również w kontekście szacunku do odbiorcy. Próbował nawet usprawiedliwić artystów, którzy czasami odpuszczają sobie śpiewanie na żywo.
Ogrom pracy, który wkładamy do tego jednego konkretnego wykonu, jest tak wielki, że ta presja, kiedy wychodzimy na scenę, jest jeszcze większa. Skoro już dopięliśmy wszystko na ostatni guzik, to możemy przy tej jednej rzeczy, którą i tak zawsze robimy perfekcyjnie, stwierdzić: "Ok, to jest mój wielki dzień, to jest moment, w którym ja chcę się bawić i mogę się posiłkować takim playbackiem". Nie zawsze, nie każdy numer, ale uważam, że wbrew pozorom to nie jest nic złego, jeśli potrafimy to robić - wytłumaczył.
Czy jego koleżanki i koledzy po fachu powinni więc spać spokojnie?