Michałowi Szpakowi można zarzucić wiele, nie można mu jednak odmówić tego, że nikogo nie pozostawia obojętnym. Rzadko który artysta rodzimej sceny muzycznej potrafi tak zręcznie wykorzystać kontrowersje do promowania muzyki. Finalista "X-Factora", który określa się jako "osoba queerowa", powrócił niedawno pamięcią do czasów pracy w TVP. Jako juror "The Voice" celebryta doświadczył kilku nieprzyjemnych sytuacji związanych z ekscentrycznym wizerunkiem.
Widocznie jego image nie jest wcale aż tak szokujący, jak mogłoby się to wydawać publicznemu nadawcy - Michał dopiero co odebrał Bursztynowego Słowika, co zinterpretował w swoim stylu: Top of the Top Sopot Festival 2022. Michał Szpak zachwyca się wygraną Bursztynowego Słowika: "Ludzie zagłosowali na ODWAGĘ" (WIDEO)
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szpak szykuje się właśnie do wydania nowego albumu pt. "Nadwiślański mrok", dlatego nieustannie udziela kolejnych wywiadów, w których oprócz dyskusji o muzyce dzieli się różnej maści głębokimi przemyśleniami, także na temat religii. W rozmowie z portalem natemat.pl gwiazdor nie przebierając w słowach dał jasno do zrozumienia, co sądzi o wierze w Boga i Kościele. Michał wie, co mówi, bo na co dzień w swojej twórczości wykorzystuje motywy biblijne, śpiewał też kolędy - w 2019 roku wystąpił dla TVN.
Uważam, że w Polsce bardzo zaburzona jest kwestia prawdziwego chrześcijanina - stwierdził. Indoktrynacja zakrawa na taki system jak u muzułmanów. W żadnym innym kraju nie spotkałem się z tak agresywnym ruchem, nie widziałem "wysłanników Boga", czy "Legionu Maryi i Chrystusa". Moim zdaniem to przypomina chorobę psychiczną. Przeszkadza mi to, bo to rujnuje obraz instytucji Kościoła. I choć Kościół, jako instytucja nie znaczy dla mnie nic, to jednak burzy to ogólny obraz tego, w co wierzymy.
Muzyk doszukuje się w religii zakłamania, które według niego zaburza wiernym obraz tego, w co w ogóle wierzą.
Mówimy, przecież: "Wierzę w jednego Boga, Ojca". Podkreślę: w jednego. "Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną..." - kontynuował. Ale nie przeszkadza nam to wierzyć w piętnaście Maryi, kilkunastu świętych, miliard odsłon twarzy Jezusa... No, to jest hipokryzja. Dodatkowo uważam, że o tym, co Kościół robi źle, trzeba mówić głośno i otwarcie, bo umówmy się, obecna sytuacja to patologia.
Celebryta zapewnił, że wbrew pozorom "wierzy Boga jako stwórcę wszechświata i Boga jako energię, która nad nami czuwa". Dopuszcza też istnienie aniołów, które w jego mniemaniu przyczyniły się do tego, jak wiele osiągnął.
Ale jeśli chodzi o wartości biblijne - jest to zupełnie inna sprawa - kontynuował. "List do Koryntian", który zacytowałem w teledysku "24na7", jest najpiękniejszym, co w życiu przeczytałem. Gdyby Kościół naprawdę kierował się tym, co tam jest - czyli bezwarunkową miłością do bliźniego - większość newralgicznych tematów z tej rozmowy miałaby zupełnie inny wydźwięk.
Ma rację?