Obserwując działania rządu zmierzające do opanowania pandemii, wiele osób zadaje sobie pytanie, jak daleko posuną się decydenci w odbieraniu ludziom kolejnych przejawów wolności i niezależności. Nie brakuje opinii, że radykalne kroki podejmowane przez rządy wielu państw zakładają, że ludzie są nieodpowiedzialni i nie potrafią sami utrzymać reżimu. Ci, którzy nie godzą się z taką optyką rządzących, protestują.
Protestują też ci, którzy każdego dnia tracą źródła swego dochodu, zamykając firmy, restauracje, odwołując eventy, imprezy i występy. Nie jest tajemnicą, że wiele tygodni zamknięcia oznacza dla niektórych branż wyrok, po którym mogą się już nie podnieść.
Obostrzeniami szczególnie mocno zostali dotknięci przedstawiciele branży muzycznej. Drastyczne ograniczenia w liczbie osób mogących brać udział w imprezach sprawiają, że eventy są odwoływane. Ci, którzy żyli do tej pory z występów, nie widzą nadziei. Najbliższe miesiące dla wielu mogą się okazać bardzo trudne. W tej sytuacji pojawiają się głosy, by rząd wziął pod uwagę również ekonomiczne skutki swoich decyzji.
Wśród osób, które opowiadają się za tym, by władze zaczęły traktować ludzi z większym zaufaniem i pozwoliły na zarabianie w czasie pandemii, jest Michał Wiśniewski. Lider Ich Troje w poniedziałek wziął udział w proteście ludzi kultury, który odbył się na Placu Zamkowym.
W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" piosenkarz powiedział, że on sam nie boi się o przyszłość. O wiele bardziej martwi się o ludzi ze swojej ekipy.
Musiałem odwołać kilkadziesiąt koncertów. Ale ja sobie poradzę. Jestem nauczony, jak wytrwać, jedząc codziennie placki ziemniaczane. Już tak kiedyś miałem, gdy byłem bardzo młodym gówniarzem - podkreślił. Ale oni? Muzycy, nagłośnieniowcy, oświetleniowcy, tancerze, ludzie budujący scenę? Ich życie wygląda teraz "chusteczkowo". Nie widzą wyjścia z sytuacji - powiedział.
Lider Ich Troje uważa, że ludzie powinni móc decydować o sobie, powinni mieć przestrzeń, w której będą podejmować decyzje. Wiśniewski nikomu nie życzy źle - nie ma zamiaru konfliktować się z tymi muzykami, którym po drodze z ekipą rządzącą.
Na zdrowie Zenkowi. Nie chciałbym się zachowywać jak typowy Polak: "Niech sąsiadowi ukradną malucha". Musimy gdzieś wypuścić to złe powietrze. Musimy gdzieś wyjść, z czymś poobcować. Ja może nie reprezentuję tej wysokiej sztuki. Ale wierzę w odpowiedzialność ludzi. Tak jak odpowiedzialnie potrafimy chodzić do kościołów. That's it - kończy Wiśniewski.
Ma rację?