Można powiedzieć, że Michał Wiśniewski i Marta "Mandaryna" Mandrykiewicz właściwie zapoczątkowali ulubiony trend współczesnych celebrytów na sprzedawanie swojej prywatności. W bijącym niegdyś rekordy popularności reality show Jestem jaki jestem czerwonowłosy gwiazdor pokazał najbardziej intymne szczegóły swojego życia, m.in. kłótnie z partnerką czy walkę z uzależnieniem. Jeden z odcinków programu został również w całości poświęcony słynnemu już ślubowi Wiśniewskiego i Mandaryny, który odbył się na biegunie północnym.
Ostatnio świeżo upieczonemu tacie Falco Amadeusa raz jeszcze zebrało się na wspominki, gdy gościł w audycji Dawno temu w telewizji, w ramach której Kamil Bałuk wspomina zakurzone perełki, które bawiły nas przez ostatnie dziesięciolecia. Celebryta przyznał z rozbrajającą szczerością, że na wystąpienie w show zgodził się wyłącznie dla pieniędzy. Stwierdził też, że z perspektywy czasu sądzi, iż w tamtych czasach nie najlepiej zaprezentował się przed kamerami.
W dalszej części rozmowy jeden z najpopularniejszych polskich piosenkarzy poruszył temat swoich zarobków, gdy był blisko dwie dekady temu był u szczytu popularności. Gwiazdor wyjawił, że w okresie do 2005 roku zarobił blisko 40 (!) milionów złotych. Niestety, podobnie jak wielu innych obrzydliwie bogatych gwiazd, również "Wiśnia" przez swój wystawny tryb życia wpadł w tarapaty finansowe.
Sytuacja jest bardzo prosta. Jeśli zarobisz 40 milionów, musisz odprowadzić od tego blisko 10 milionów podatków. Gorzej, jeśli go odprowadzisz, a sam nie dbasz o finanse. Nie jestem pierwszą osobą, która sobie z tym nie poradziła. Lista nazwisk jest bardzo długa, z Michaelem Jacksonem na czele.
Michał przyznał, że jego bankructwo wynikało również z tego, iż jako człowiek dorastający w sierocińcu nie potrafił poradzić sobie z zasobnością swojego portfela.
Kupowało się bezsensownie samochody, samoloty, mieszkania, łódki. Całą masę pierdół, które dziecko z domu dziecka na oczy nie widziało. Fajnie sobie zbudować kościół na biegunie północnym, ale on się nie buduje sam, więc niczego nie żałuję.
Wbrew krążącym plotek, jakoby Wiśniewski utracił dorobek życia przez uzależnienie od hazardu, gwiazdor miał zostać bankrutem przez "fałszywych przyjaciół".
Większość pieniędzy straciłem przez fałszywych przyjaciół, ja ich nie przegrałem. Nie jestem profesjonalnym pokerzystą. Nie wrzuciłem nigdy w pokera pięciu złotych. Poker to pasja, ale bardzo często mówiło się, że ja przegrałem te pieniądze, ale nie, proszę państwa, gdybym przegrał, to bym zrobił z tego zdjęcia i relację. A tego nie ma.
Doceniacie jego szczerość?
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!