O tym, że Michał Wiśniewski znalazł się w tarapatach, informowały kilka miesięcy temu wszystkie media. Chodzi o wyrok z października 2023 roku, który ma związek z zaciągniętą przez niego w 2006 roku milionową pożyczką w SKOK Wołomin. Lider Ich Troje został skazany na półtora roku więzienia oraz karę grzywny w wysokości 80 tysięcy złotych. Wyrok jest nieprawomocny. Sam artysta nie przyznaje się do tego, jakoby wyłudził pieniądze.
Michał Wiśniewski "oszustem podatkowym"? Padł zaskakujący apel
Na początku lutego na Kanale Zero pojawił się ponadgodzinny dokument Mariusza Zielke, który traktuje o problemach czerwonowłosego wokalisty. Dwa dni później Wiśniewski udzielił obszernego wywiadu Krzysztofowi Stanowskiemu, w którym nie brakowało trudnych tematów. Przypomniał w nim między innymi, że jego ojciec i bracia odbywali karę więzienia, co grozi teraz i jemu.
Wiadomo, że mój tata siedział, mój jeden brat siedział, drugi brat siedział, każdy popełnia jakieś błędy, więc może przyszła na mnie kolej - mówił.
Poruszono też wiele innych wątków, na przykład podatkowych. Gdy Michał opowiadał o tym, jak wyglądało udzielenie pożyczki od strony formalnej, Stanowski wspomniał o "jedynym rozsądnym wniosku, który można wysnuć z tej sytuacji". Wtedy ze strony Krzysztofa padło dosadne pytanie.
Byłeś oszustem podatkowym? - rzucił wprost.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wiśniewski, wyraźnie nieco zmieszany, chwilę się zastanowił, po czym postanowił na to pytanie odpowiedzieć. Jak twierdzi, oszustem nie był, bo "złożył PIT", natomiast nieco inaczej wyglądała kwestia jego koncertów dla amerykańskiej Polonii.
W tym zrozumieniu tak można powiedzieć - zaczął ostrożnie. Znaczy, nie byłem oszustem, bo ja PIT złożyłem. Jest inny temat, bardzo ciekawy zresztą. Jest PIT A, który nie jest w żaden sposób sfałszowany, tylko wszystko się rozbija o trasę w Stanach Zjednoczonych, którą zagraliśmy chyba luty-marzec 2006 roku.
Michał przyznał, że od występów w USA nie odprowadzał podatku. Na uwagę Stanowskiego o tym, że do kraju przywoził z tego tytułu "walizki cashu", muzyk jedynie przytaknął.
Dlaczego mówię, że jest "ciekawy" [temat - przyp.red.] - jedziemy na tę trasę, jak za pierwszym, za drugim i za piątym razem. Nie chciałabym teraz nas*ać we własne gniazdo. Jedziemy na tę trasę i zarabiamy tam pieniądze, jest wiza o pracę, dostajemy wynagrodzenie (...), no i nie płacimy od tego podatku.
Na tym jednak nie koniec, bo Wiśniewski wystosował interesujący apel do innych artystów, którzy koncertowali w USA za niemałe pieniądze.
Dlaczego nie chcę s*ać we własne gniazdo? Ujmę to inaczej. Zapraszam wszystkie zespoły, które występowały w USA do pokazania PIT-ów, do pokazania rachunków wystawionych organizatorom w Stanach Zjednoczonych.
Myślicie, że znajdą się chętni, aby na ten apel odpowiedzieć?