Dominika Tajner-Wiśniewska od czwartku przechodzi dość ciężkie chwile. Wszystko z powodu doniesień medialnych, według których była żona Michała Wiśniewskiego jest podejrzana o wyłudzenie pożyczki na kwotę miliona złotych. Choć stawiane jej zarzuty są dość poważne, to sama Dominika konsekwentnie twierdzi, że to ona jest w tej sytuacji ofiarą.
Mimo że o długach Dominiki Tajner ponownie zrobiło się głośno dopiero teraz, to wątek nieuregulowanych należności celebrytki i jej ówczesnego męża pojawiał się w mediach jeszcze w marcu tego roku. Jak donosiła wówczas Wirtualna Polska, Michał Wiśniewski i Dominika Tajner mieli wspólnie kilka milionów złotych długów, które są właśnie wynikiem zaciągniętych przez nich kredytów.
Przypomnijmy: Michał Wiśniewski i Dominika Tajner mają WIELOMILIONOWE DŁUGI! Nie spłacali zaciągniętych kredytów...
Zgodnie z tymi rewelacjami czerwonowłosy piosenkarz zdecydował się w 2006 roku wziąć aż 2,4 miliona złotych kredytu na zakup 64-metrowego mieszkania w Warszawie. Dominika wypadała u jego boku dość skromnie, bo zalegała "jedynie" milion złotych, przez które jak widać ma teraz problemy. Różnica polega jednak na tym, że Wiśniewski ogłosił swego czasu upadłość konsumencką i zdaniem jego syndyka "nie może spłacać wierzycieli podczas postępowania upadłościowego".
Co ciekawe, portal Plejada postanowił porozmawiać z Michałem Wiśniewskim, który zapewne doskonale wiedział o problemach swojej ówczesnej żony. Piosenkarz wyznał w rozmowie z dziennikarzem, że, podobnie jak jej ojciec, Apoloniusz Tajner, mocno wspiera Dominikę w trudnych chwilach.
Oczywiście, Dominika zawsze będzie mogła liczyć na moje wsparcie - powiedział Wiśniewski w rozmowie z portalem.
Przypomnijmy, że zgodnie z oświadczeniem, które Dominika Tajner opublikowała w sieci, z kredytu w SKOKU Wołomin nie otrzymała ani złotówki. Sprawę oczywiście zgłaszała odpowiednim służbom, jednak postępowanie umorzono ze względu na to, że sprawa nie nosiła znamion przestępstwa.
Nigdy nie otrzymałam od SKOKU Wołomin ani złotówki (ani w formie pożyczki, ani kredytu). To ja pierwsza zwróciłam się do prokuratury o pomoc, gdy syndyk SKOKU Wołomin wezwał mnie do zapłaty pieniędzy, których od SKOKU Wołomin NIGDY nie dostałam. Jest mi bardzo przykro, że mój wizerunek cierpi mimo, że NIGDY nie wyłudziłam żadnych pieniędzy, nigdy NIKOGO nie okradłam, a tym samym nie wyrządziłam świadomej krzywdy - napisała Dominika Tajner w opublikowanym w sieci oświadczeniu.
Myślicie, że teraz Dominika ostatecznie upora się z demonami przeszłości?