Krzysztof Stanowski nie zwalnia tempa. Na drugi dzień po publikacji wywiadu z prezydentem Andrzejem Dudą, który spotkał się z dość mieszanym odbiorem, na profilu dziennikarza na YouTube pojawił się materiał przygotowany przez reportera Mariusza Zielke. W prawie godzinnym dokumencie autor pochylił się nad sylwetką Michała Wisniewskiego i nieprawomocnego wyroku 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności, który wydał w październiku ubiegłego roku sąd pierwszej instancji.
Przypomnijmy, że sąd uznał Wiśniewskiego za winnego wprowadzenia w błąd co do wysokości swoich dochodów "parabanku" SKOK Wołomin i wyłudzenia pożyczki na gigantyczną kwotę 2,8 milionów złotych. Teraz wygląda na to, że piosenkarz próbuje zawalczyć o swoje dobre imię w sądzie opinii publicznej, zanim sprawa zostanie rozstrzygnięta w drugiej instancji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Michał Wiśniewski zapewnia o swojej niewinności
Wiśniewski przez cały materiał trzymał się jednej osi narracyjnej - jest niewinny, a do tego padł ofiarą systemu, który chciał odwrócić uwagę od prawdziwych przestępców maczających palce w aferze "skokowej". Sceny rozmów z piosenkarzem i relacji bliskich mu osób, a także prokuratura i sędziego zostały przeplecione scenami z przygotowań do koncertu. Wiśnia rozmawia na telefonie z maleńkimi dziećmi.
Przypomnijmy: Michał Wiśniewski został SKAZANY na 1,5 roku pozbawienia wolności. Musi też srogo zapłacić
Wiśniewski oznajmił przed kamerą, że przy ubieganiu się o pożyczkę złożył wszystkie wymagane dokumenty, włącznie z wnioskami PiT. Wśród dowodów w sprawie pojawił się również formularz informacji kredytowej. Wiśniewski utrzymuje, że tego dokumentu akurat samodzielnie nie wypełniał. Nie jest przy tym pewny, czy podpisał go in blanco, czy w jaki sposób jego parafka pojawiła się na formularzu.
Myślę, że nigdy nie robił nic takiego co mogłoby go w krzywym świetle przedstawić - zapewniła w trakcie rozmowy telefonicznej Joanna Blangiewicz-Purgal, była menadżerka Michała. Zawsze miał duże serce do wszystkich, do dzieciaków. Potrafił zawsze to w taki sposób organizować - nie żeby omijać prawo - natomiast zarobić, to co ma zarobić, nie w ten sposób, żeby miał kogoś oszukać.
Na udzielenie komentarza zgodziła się także caryca Polsatu we własnej osobie, Nina Terentiew.
Jeżeli na koncert latał helikopterem, to te koncerty nie były po złotówce. Na pewno nie był w tym największym swoim boomie biedakiem. To, że z największą rozkoszą rozpuszczał te pieniądze, to już jest inny problem. Ale to były jego pieniądze. Robił z nimi, to co chciał.
Wiśniewski sam parokrotnie podkreślił, że wbrew przekonaniu opinii publicznej, jego wielomilionowy kredyt został w dużej mierze spłacony i to wliczając w to gigantyczne odsetki.
Ludziom się wydaje, że ja wziąłem 2 miliony 800 tysięcy, pojechałem do kasyna, przegrałem te pieniądze i nie spłaciłem 5 złotych. Takie jest brzmienie tego, co zostało o mnie powiedziane. Z kredytu 2 miliony 800 tysięcy spłaconych jest 3 miliony 400 ponad.
Prokurator nie odpuszcza w sprawie Michała Wiśniewskiego
Zgoła odmiennego zdania co do niewinności Wiśniewskiego zdaje się być prokurator Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga Michał Chałubiński, który prowadził sprawę. Jego zdaniem Wiśniewski był w pełni świadomy tego, na co się porywa.
Celebryci co do zasady wiedzieli, w co się pakują. To inni ludzie byli słupami. Gdybym nie był pewien winy pana Wiśniewskiego, to nie wnosiłbym o jego skazanie. Sąd drugiej instancji na pewno wypowie się na temat tego, czy pan Wiśniewski zasługuje na taką karę, czy został wrobiony, czy nie, i czy rzeczywiście ma iść do tego więzienia na karę bezwzględną, czy na przykład sąd drugiej instancji da mu karę w zawieszeniu. Wszystko jest możliwe. Może nawet go uniewinni. Ale moim zdaniem wyrok był słuszny, ponieważ pan Wiśniewski nie został wmanewrowany. Po prostu sobie wziął pieniądze, jak wielu innych brało i myślało, że można nie płacić, bo inni nie płacą. Takie życie. (…) Celebryta jest przykładem w jedną stroną i drugą stronę również. Nie możemy go traktować łagodniej, dlatego, bo Wiśniewski. Trzeba patrzeć na niego jak na człowieka, który wyłudził niemałą kwotę. (…) Za to się należy kara, od roku do 10 lat. I SKOK nie jest bez winy i pan Wiśniewski nie jest bez winy. I SKOK i pana Wiśniewskiego trzeba rozliczyć.
Jednocześnie Chałubiński podkreśla, że nawet w jego odbiorze Wiśniewski nie zamierzał nikomu szczególnie zaszkodzić. We znaki wdał się jedynie jego hulaszczy tryb życia.
Też nie jest to przypadek kryminalisty, który zobaczył: "o, mam łatwy kąsek, ukradnę sobie". Nie jest to nachalna wręcz zachłanność. Raczej takie lekkie podejście do życia na zasadzie: "a, sobie wezmę i co mi zrobicie". (…) To nie jest dziecko, wie, co podpisuje, wie, o co wnioskuje, wie, czego się domaga, co dostanie od banku. Jeżeli twierdzi, że nie wiedział, to traktujemy go jak niemowlę. To byłoby niemoralne, żeby go tak traktować.
Mowa końcowa Michała Wiśniewskiego
Materiał można by zakończyć na przedstawieniu argumentów obu stron, jednak dziennikarze ponownie oddali głos Wiśniewskiemu.
Ja nie jestem na tym świecie sam. Dlatego będę walczył. Gdyby ich nie było, to nie widziałbyś tutaj żadnego fightera, bo i po co. Cała masa ludzi zasługuje na to, żeby dostać nową szansę. Nic za mnie niczego nie zapłacił - mówił Wiśniewski.
W dokumencie przedstawiono wiele zastanawiających kwestii jak na przykład to, że według sądu Michał Wiśniewski u szczytu swojej kariery miał zarabiać jedynie 8 tysięcy złotych miesięcznie.
Gdybym miał jednej osobie, którą spotkam na ulicy, wytłumaczyć, dlaczego Michał Wiśniewski idzie do więzienia, to powiedziałbym, że dlatego, iż zdaniem sądu w 2006 roku zarabiał 8 tys. miesięcznie - mówił oburzony Stanowski po emisji dokumentu.
Jakie inne fakty wyszły na jaw w dokumencie? Najlepiej zresztą będzie, jak sami zapoznacie się z materiałem o Wiśniewskim. Załączamy go poniżej.