W 2020 roku partnerka Michała Wójcika usłyszała przerażającą diagnozę. Okazało się, że ma raka. Kabareciarz zbierał pieniądze na leczenie ukochanej i do samego końca wierzył, że uda im się pokonać chorobę. Niestety stało się inaczej. Kobieta zmarła w kwietniu 2023 roku w wieku zaledwie 37 lat.
Żegnając partnerkę, Michał Wójcik przyznał, że "wszystko, co zrobił i czego dokonał, stało się nieważne". Po kilku miesiącach 52-latek wrócił do pracy, a teraz udzielił wywiadu Andrzejowi Sołtysikowi, w którym przyznał, że to dzięki nowej miłości, Ani, udało mu się podnieść po rodzinne tragedii.
To osoba, bez której bym się nie podniósł, po tym, co się ostatnio stało. Pilnuje mnie. Stoczyłbym się, a może jeszcze dalej, bo bywały sytuacje destrukcyjne. Był to dla mnie potężny cios i szok. Takie jest życie - mówił na łamach "Świata Gwiazd" Wójcik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Michał Wójcik z Ani Mru Mru wspomina zmarłą partnerkę
Łamiącym się głosem kabareciarz wspominał zmarłą partnerkę. Dodał, że pracuje nad tym, aby żałoba się już skończyła, a płacz pomaga mu oczyścić głowę ze smutnych emocji.
Wiele dla mnie znaczyła, wiele dla niej zrobiłem, ale chcę iść do przodu. Pracuję nad tym mocno, by żałoba się skończyła, tym bardziej że jestem taką osobą, a nie inną. Jestem od tego, żeby ludziom przekazywać pozytywną energię, więc muszę oczyścić swoją głowę i źródło energetyczne. Życie pokazuje, że im większy upadek u mnie, tym większa energia i bardziej się podnoszę. I do tego dążę w tej chwili. Płaczę, bo to jest smutna sytuacja, ale ten płacz mnie bardzo dopinguje i oczyszcza - podsumował.