Michał Żebrowski udzielił wywiadu "Polityce", w którym otwarcie postanowił rozprawić się z tym, co go ostatnio gryzie. Okazuje się, że są to relacje polityki z kościołem, w których 50-latek nie potrafi się odnaleźć. Był wychowywany w religijnym domu, religijna była też jego żona, z którą teraz nawet nie chcą chrzcić dzieci.
Przypomnijmy: Michał Żebrowski o religijnej przeszłości żony: "Ona pierwsza zaproponowała, żebyśmy NIE CHRZCILI naszych dzieci"
Michał Żebrowski o religijnym dzieciństwie
Żebrowski, "złote dziecko" inteligenckiego warszawskiego domu lat 70. i 80. od zawsze angażował się w życie społeczno-polityczne. Niestety, obecnie mierzi go to, co robi polski kościół, do którego ma ochotę zaapelować, by "zstąpił jego mózg"...
Byłem ministrantem w Archikatedrze Warszawskiej. Śpiewałem tam również w chórze. Jako dziecko obserwowałem oazowe życie - wspomina Żebrowski, opisując swoje dzieciństwo i młodość. Byłem na placu Zwycięstwa, kiedy Jan Paweł II w czasie swojej pierwszej pielgrzymki do Polski mówił: "Niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi". Należałem do Klubu Inteligencji Katolickiej, który bezpieka inwigilowała i nękała na różne sposoby. Chodziłem w procesjach Bożego Ciała. Byłem dzieckiem Kościoła myślą i uczynkiem. Jeśli ktokolwiek powiedziałby mi jeszcze siedem lat temu, że nie będę chrzcił dzieci, tobym mu nie uwierzył. Dzisiaj mam ochotę wołać: "Niech zstąpi mózg Twój...".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Michał Żebrowski o chrzczeniu dzieci
Oczywiście dziennikarz "Polityki", Juliusz Ćwieluch, drąży u Żebrowskiego wątek religijności. Jak to się stało, że dwoje starszych dzieci (roczniki 2010 i 2013) ochrzcił, a dwójkę młodszych (z lat 2020 i 2022) już nie? Żebrowski mówi, że "w pewnym momencie ten krok stał się dla niego oczywisty" i że teraz w ogóle nie myśli o wychowywaniu dzieci w sakramentach... Podobno "ocknął się", gdy ksiądz pokropił medalik drugiego syna, co nagle natchnęło Michała myślą, że wygląda to wszystko jak... "czary-mary".
(...) Pamiętam, że przy chrzcie drugiego dziecka przekazano mi w prezencie medalik z komentarzem: "Uwaga, jest jeszcze niepoświęcony". Poszedłem do zakrystii. Ksiądz powiedział: "Proszę położyć". Wziął kropidło. Zanurzył w wodzie. Pokropił i jednocześnie wymamrotał pod nosem kilka słów. Następnie z powagą stwierdził: "Już poświęcone". Trwało to cztery sekundy i kosztowało mnie dodatkową ofiarę. I już. Cztery sekundy temu to był zwykły medalik, a teraz jest już niezwykły i wreszcie jest już coś wart. Takie czary-mary. Zupełnie jak w bajce. Tyle że już nie mojej - opisuje rozgoryczony aktor.
Michał Żebrowski o obecnej władzy politycznej
Cały wywiad brzmi jak swego rodzaju podsumowanie i rozliczenie się z tym, czego dotychczas doświadczył Żebrowski. To raczej gorzki bilans, na wynik którego wpływ ma właśnie kościół. Aktor, wychowywany w katolicko-patriotycznym duchu, do dekadach życia w Polsce zorientował się bowiem, że kościół brata się z polityką, pragnie władzy, a obecna władza polityczna mu to ułatwia. Nie za późno na taką refleksję...?
(...) Przecież dzisiejsza władza jest wypisz wymaluj w swoim stylu i treści kościelna - utyskuje Żebrowski. Od kilku lat mam wrażenie, że jestem wyłącznie wyborczym mięsem armatnim dla ludzi, którzy traktują Polaków jak parafian w kościele. Raz im trzeba podrzucić pomysł intronizacji Chrystusa na króla Polski, następnie przestraszyć insektami i chorobami uchodźców, potem straszyć deprawacją dzieci w szkołach lub tzw. ideologią gender, jedzeniem robaków i innymi bredniami. Jednocześnie na zapleczu odbywa się regularny podział łupów.
Dalej 50-latek snuje jeszcze smutniejsze rozmyślania. Stwierdza w "Polityce", że "ktoś podmienił mu kraj", bo Polska nie jest już tak wspaniała, jak była kiedyś. Kiedy? Między słowami można wydedukować, że przed rządami Prawa i Sprawiedliwości.
No właśnie ja wstałem i już nie klęczę w kościele. Mam wrażenie, jakby mnie wybudzono z jakiegoś pięknego snu - deklaruje Żebrowski. Obudziłem się w koszmarze. Bo ktoś mi podmienił mój kraj. Nie znam takiego kraju i nie wiem, gdzie się podział ten, który znałem. Inteligencki, ambitny, uśmiechnięty, tolerancyjny, aspirujący, kulturalny, ciężko pracujący kraj, który zadziwiał świat tempem zmian, pokojowym stylem przemian, pokojowym wyprowadzeniem Armii Czerwonej, wejściem do NATO, do UE, organizacją mistrzostw Europy w piłce nożnej, stworzeniem WOŚP. Przecież byliśmy z tego dumni. Czy dzisiaj ktoś by nas zaprosił do UE? Nie sądzę. Przecież nie chcieliśmy być drugimi Węgrami. Przecież dzisiejsze chamstwo i złodziejstwo w życiu publicznym nie tylko jest akceptowane przez ogromną część społeczeństwa, ale nawet w duchu popierane. Wsparte zawłaszczonymi mediami narodowymi. Popierane pod hasłem "OK, kradniemy. Ale dla Polski. I mamy na to pozwolenie".
Zdaniem Żebrowskiego źle jest wszędzie, a już zwłaszcza w mediach publicznych. Aktor, który przecież przez lata występował też w produkcjach TVP, a teraz wciąż gra w "Na dobre i na złe", mówi, że... boi się patrzeć w stronę budynku na Woronicza.
Dzisiaj na Woronicza czuję się, jakbym przechodził koło budynku kaźni. Obawiam się nawet patrzeć w kierunku jego płotu. Jest mi wstyd, że taka instytucja w Polsce w ogóle istnieje. I zastawiam się, jaka będzie jej przyszłość? Na szczęście wszystko ma swój kres, każda władza się kończy - grozi Michał na koniec.
Jest się czego bać?