Nie ma wątpliwości, że w dzisiejszych czasach piłkarze, a nawet i ich partnerki, to prawdziwe gwiazdy, których życiem prywatnym interesują się nie tylko fani tej dyscypliny sportowej. Idealnym tego przykładem są między innymi Anna i Robert Lewandowscy czy Sara i Artur Borucowie, którzy mogą poszczycić się milionami followersów w mediach społecznościowych, dochodowymi biznesami i nieustannych zainteresowaniem ze strony mediów.
Nie wszyscy piłkarze mogą liczyć na taką uwagę, jak ci wyżej wymienieni. Choć fani piłki nożnej z pewnością dobrze znają Michała Żewłakowa, bowiem sportowiec to jeden z czterech polskich zawodników (obok Grzegorza Laty, Jakuba Błaszczykowskiego i Roberta Lewandowskiego), który ma na koncie co najmniej 100 występów w reprezentacji narodowej, nie cieszy się on aż takim zainteresowaniem ze strony mediów, jak niektórzy z jego kolegów po fachu.
Wszystko wskazuje jednak na to, że i on może mieć w końcu swoje "pięć minut". Niestety, nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu... Jak donoszą między innymi Super Express i Polska Agencja Prasowa, w nocy z poniedziałku na wtorek Żewłakow, będąc pod wpływem alkoholu, spowodował wypadek samochodowy. Miał mieć 1,6 promila alkoholu we krwi.
Kilkanaście minut po północy samochód marki bmw wjechał w tył miejskiego autobusu, który stał na czerwonym świetle. Autobus ma rozbity tył: światła i narożnik. Pojazd musiał wrócić do zajezdni - informuje w rozmowie z SE osoba z Miejskich Zakładów Autobusowych.
Choć auto prowadzone przez piłkarza jest uszkodzone, w zdarzeniu nikt nie ucierpiał.
Głos w sprawie zdążył już zabrać dyrektor redakcji sportowej Canal+, do której kilka miesięcy temu dołączył także Żewłakow:
Zawiesiłem Michała Żewłakowa w roli eksperta Canal+ Sport do wyjaśnienia sprawy. Nie możemy podjąć żadnych decyzji, zanim nie zapoznamy się z wszystkimi szczegółami i nie potwierdzimy ich w oficjalnych źródłach. Wszyscy potrzebujemy teraz czasu - czytamy na Twitterze Michała Kołodziejczyka.