Po zakończeniu kariery bokserskiej Dariusz Michalczewski postanowił poświęcić się biznesowi. W przeciwieństwie do niektórych swoich kolegów po fachu takich jak Mike Tyson czy Riddick Bowe, udało mu się przy tym nie zbankrutować. Były pięściarz nie ukrywał nigdy swojego zamiłowania do dużych pieniędzy i wystawnego życia. Niedawno otwarcie przyznał, że za mniej niż 100 tysięcy złotych "nie wychodzi z domu". Michalczewski znany jest również ze swojej hojności wobec żon i przyjaciół, czym nie omieszkał się pochwalić w rozmowie z Dzień Dobry TVN. Przy okazji wspomniał, że w przeciwieństwie do niego samego jego żona Barbara jest w tej kwestii nieco mniej hojna:
Wydaję na zabawę, urlop. Nie jeżdżę już na biwaki, lubię dobre miejsca. To mnie kosztuje najwięcej. Jestem hojny dla żon, trzeba być facetem. Trzeba mieć klasę, jest ciężko. Ja nie przesadzam, nie jestem gadżeciarzem, Basia potrafi przesadzić. Jest oszczędna w stosunku do innych, ale do siebie nie.
Zobacz też: Michalczewski chwali się złotą bransoletą: "To kosztowało mnie 10 tysięcy euro. Złoto, czarne diamenty..."
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news