Po długich miesiącach wyczekiwania fani twórczości Blanki Lipińskiej nareszcie mogą już masowo wyruszyć do kin, aby zobaczyć igraszki namiętnego Massimo na dużym ekranie. Okazuje się jednak, że prezentowany obecnie w całej Polsce sześciopak odtwórcy głównej roli - Michele Morrone'a, mógł nie ujrzeć światła dziennego, gdyby nie "boska" interwencja pisarki, która wyrwała aktora z zawodowej stagnacji.
O swoim alternatywnym planie na karierę Morrone opowiedział w rozmowie z Michałem Dziedzicem z Pudelka. Gdyby nie pokochały go nadwiślańskie tłumy, Włoch byłby zapewne zmuszony chwycić za... sekator i kosiarkę.
Rok temu zamierzałem wszystko rzucić i zrezygnować z tej pracy. Czułem się wypalony, nie czułem inspiracji. Postanowiłem szukać nowej pracy, normalnej pracy. Chciałem zająć się koszeniem trawników, ale dostałem ofertę zagrania w filmie Blanki. To zmieniło całe moje życie. To było ku*wa niewiarygodne - zdradza w rozmowie z Pudelkiem.
Zatrudnilibyście tak sympatycznego ogrodnika?