Na początku lutego miał premierę szumnie zapowiadany film 365 dni będący ekranizacją powieści Blanki Lipińskiej pod tym samym tytułem. Choć obraz przyciągnął do kin dużą widownię, krytycy nie zostawili na nim suchej nitki. Pisano m.in., że to "szkodliwe kino i nienawistna fantazja o gwałcie", a recenzentka z Vogue'a napisała, że to najgorszy film, jaki widziała - taki, po którym "zdycha libido".
Przypomnijmy: Jakub Żulczyk ciepło o ekranizacji "365 dni": "Szkodliwe kino i nienawistna fantazja o gwałcie"
Z kolei Tomasz Raczek ocenił, że film prezentuje "zaściankowe, prowincjonalne, zakompleksione" wyobrażenie o seksie i nie ma w nim prawdziwej erotyki. Podejrzewał nawet, że choć oficjalnie reżyserką "polskiej odpowiedzi na 50 twarzy Greya" jest Barbara Białowąs, w rzeczywistości wszystkim dyrygowała Lipińska.
Raczek skrytykował też "drewnianą" grę Anny Marii Siekluckiej wcielającej się w główną postać. Znacznie łagodniejszy był za to dla jej filmowego partnera, Michele Morrone, którego pochwalił za "bieganie na golasa z prawdziwą dumą". "Gdyby nie on, to nie byłoby filmu" - ocenił.
Sieklucka i Morrone deklarowali dotąd, że na planie filmu zaprzyjaźnili się. Odgrywanie scen seksu z pewnością byłoby trudne, gdyby się nie lubili. Tym większym zaskoczeniem było, że Michele nagle przestał obserwować Annę Marię na Instagramie. Fani natychmiast zauważyli ten fakt i zaczęli się niepokoić. Niektórzy podejrzewali, że między aktorami jest jakiś konflikt i zaczęli wysyłać Włochowi nieprzyjemne wiadomości. Morrone postanowił się wytłumaczyć.
Hej, co się dzieje? Chcę tylko powiedzieć, że odlajkowałem profil Amy przez pomyłkę. Sprawdzałem jej Instagram i niechcący przestałem ją obserwować. Powtarzam: To była pomyłka. Wysyłam wam dużo miłości, nawet tym, którzy mnie obrażają w bardzo niemiły sposób bez powodu - napisał.
W kolejnych relacjach na Instagramie aktor zwrócił się do hejterów.
Czemu piszecie mi takie okropne rzeczy? Zawsze staram się dawać Wam to, co najlepsze - moją muzykę, filmy. Wszystko dla was, wszystko dla mnie, wszystko dla każdego. Takie wiadomości nie mają sensu, ponieważ to była zwykła pomyłka. Przepraszam, ale nic przecież się nie stało - powiedział.
Rozumiecie impulsywną reakcję fanów?