Jeszcze do niedawna kwestia problemów natury psychicznej była w show biznesie tematem tabu. Na szczęście podejście społeczeństwa w tej materii uległo wyraźnej zmianie. Coraz częściej znane nazwiska dzielą swoimi problemami i zachęcają do korzystania z doradztwa psychologicznego czy terapii.
Na odważne wyznanie zdobyła się teraz córka Urszuli Dudziak i Michała Urbaniaka, Mika Urbaniak. Artystka jazzowa, która za debiutancką płytę "Closer" została nagrodzona Fryderykiem, wyjawiła po latach, z jakimi demonami przyszło jej się zmagać. Na łamach "Twojego Stylu" 42-latka ujawniła, że cierpi na chorobę afektywną dwubiegunową, czyli zaburzenie, w którym epizody manii przeplatają się z epizodami depresji. ChAD zdiagnozowano u niej dopiero w 2004 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Artystka długo nie wiedziała, co jej dolega, mimo że przez całe lata, jak to sama ujęła, "w jej głowie tykała bomba". "Ukojenia" Mika szukała w alkoholu, którym próbowała się "znieczulić", gdy tylko było jej źle. Gdy to przestało wystarczyć, piosenkarka zaczęła brać narkotyki. W najgorszym momencie swojego życia Urbaniak sięgała po używki na porządku dziennym. W 2003 roku trafiła po imprezie do szpitala, mając 5,4 promila alkoholu we krwi. "Mama była przerażona" — wyznała, przywołując słowa, jakie wtedy usłyszała: "Jeśli nie pójdziesz na odwyk, nie masz wstępu do domu".
To była droga do zatracenia. Piłam dziewięć lat. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że mam chorobę dwubiegunową - ujawniła w rozmowie z miesięcznikiem.
W tym jakże trudnym okresie nieocenionym wsparciem okazał się przede wszystkim jej partner, Victor Davies. To on zmotywował ją, żeby znalazła odpowiedniego psychiatrę, który poprowadził ją przez najczarniejsze chwile i przepisał jej odpowiednie leki.
Wokalistka przyznała w wywiadzie, że od roku widzi w swoim samopoczuciu wyraźną poprawę. Mika dalej stosuje farmakologię, lecz od jakiegoś czasu systematycznie zmniejsza przyjmowane dawki. Dodała, że od dłuższego czasu nie występują u niej ani objawy manii, ani depresji.
Od roku żyję w równowadze. Nadal biorę leki, ale w małych dawkach i nie planuję ich odstawić. (...) Ale naprawdę czuję się o wiele lepiej - zapewniła.