Mikołaj Jędruszczak i Sylwia Madeńska to podręcznikowy przykład tego, jak nie powinni rozstawać się celebryci. Ich ciągłe spory zdobią czołówki portali plotkarskich już od miesięcy, a całkiem niedawno zaangażowali się w walkę o psa Oreo, którego niemal wyrywali sobie z rąk. Sprawa dotarła nawet do Sądu Najwyższego, choć w tym przypadku nie sądzimy, aby podkreślało to powagę sytuacji...
Zobacz: Akcja #freeOreo dotarła do... SĄDU NAJWYŻSZEGO. Mikołaj Jędruszczak chwali się relacją z budynku...
Po tygodniach przepychanek wydawało się, że Mikołaj Jędruszczak i Sylwia Madeńska nieco odpuścili i jeśli nadal się spierają, to już z dala od mediów społecznościowych. Niestety, gdy uwierzyliśmy, że to koniec publicznego prania brudów, to celebryci z "Love Island" powrócili z nowym problemem. Teraz będą spierać się o pieniądze, a Mikołaj znów wbił byłej szpilę.
Zobacz też: Sylwia Madeńska POZYWA Mikołaja i wbija mu szpilę: "Nie będę sobie SZTUCZNIE nabijała wyświetleń..."
Na koncie Jędruszczaka pojawiło się nagranie, w którym ten oskarża ekspartnerkę o przywłaszczenie znacznej sumy pieniędzy. Jak twierdzi, pożyczył jej pokaźną sumkę, której ta nie chce teraz oddać, ale wspaniałomyślnie odstępuje od sądowej batalii ze względu "na to, co ich kiedyś łączyło". Żali się przy tym, że Sylwia nie reaguje na jego ponaglenia.
To stories to apel do mojej byłej partnerki Sylwii Madeńskiej. Mógłbym nic nie mówić i skierować sprawę do sądu, jednak nie zrobiłem tego ze względu na to, co nas kiedyś łączyło. Nagrywając to stories, czuję się fatalnie. Nigdy nie myślałem, że będę musiał wystąpić z apelem do mojej byłej partnerki, szczególnie jeżeli w grę wchodzi tak delikatna i wrażliwa kwestia jak pieniądze. A dokładnie pożyczka, której jej udzieliłem - mówi na nagraniu.
O jaką kwotę chodzi? Mikołaj twierdzi, że jest to kwota "sześciocyfrowa", więc rzeczywiście sporo.
To nie jest sto złotych, dwieście, pięćset czy tysiąc, tylko kwota sześciocyfrowa. Mija termin spłaty i zero odzewu. Brak jakiegokolwiek kontaktu, odpowiedzi na wysłane polecenie do zapłaty, jak się wtedy czujecie? Na początku to bezsilność, ale w pewnym momencie orientujecie się, że to wy jesteście poszkodowani w tej całej sytuacji i macie prawo upomnieć się o swoje - ciągnął dalej.
Na koniec były uczestnik "Love Island" zaapelował do byłej dziewczyny, aby potraktowała jego słowa poważnie. Podkreślał też, że instagramowe oświadczenie jest wyrazem bezsilności, bo nie mają innej możliwości kontaktu.
Unikanie kontaktu i brak jakiejkolwiek odpowiedzi jest najgorszym z możliwych rozwiązań. Jest to ostatnia próba rozwiązania tego problemu. Żałuje, że publicznie, jednak nie mam żadnej innej możliwości kontaktu. Załatwmy to jak dorośli ludzie, bez sądu, nakazu komorniczego, bez tej całej machiny, której później nie będzie można już zatrzymać. Apeluję do ciebie, Sylwia, o zdrowy rozsądek i żebyś w końcu zdała sobie sprawę z powagi tej sytuacji - zakończył groźnie.
Jędruszczak czekał na reakcję ekspartnerki i rzeczywiście się doczekał. Sylwia postanowiła się wytłumaczyć na łamach serwisu Pomponik, gdzie twierdzi, że Mikołaj... kłamie.
Tancerka nie chce komentować sprawy, ale zapewnia, że nigdy nie pożyczała od niego żadnych pieniędzy. Madeńska powiedziała nam, że jedyny kredyt, jaki posiada, to hipoteczny na swoje mieszkanie - cytuje stanowisko celebrytki wspomniany portal.
Padło też oskarżenie ze strony "znajomej Sylwii", jakoby Mikołaj próbował budować zasięgi na kolejnym publicznym sporze, a sami zainteresowani mają nie mieć ze sobą kontaktu już od wielu miesięcy.
Robią na Was jeszcze wrażenie ich wieczne spory?