Zapoczątkowana na wyspie miłości relacja Sylwii Madeńskiej i Mikołaja Jędruszczaka od początku była wyjątkowo burzliwa. Zwycięzcy pierwszej edycji "Love Island" wielokrotnie rozchodzili się i wracali do siebie. Ostatecznie stanęło na tym, że postanowili zakończyć związek.
Mimo to, jak zapewniała w rozmowie z Pudelkiem tancerka, udało im się pozostać w przyjacielskich stosunkach. Niestety, na zapewnieniach przed kamerą się skończyło... Kilka dni temu Sylwia udostępniła na Instagramie alarmujący wpis, w którym oskarżyła byłego ukochanego o porwanie jej psa. Według niej mężczyzna od dawna planował zabrać jej pupila, w tym celu fałszując ponoć nawet jego dokumenty.
Zobacz: Sylwia Madeńska OSKARŻA Mikołaja Jędruszczaka o KRADZIEŻ PSA: "Musiałam zaangażować POLICJĘ"
Na reakcję ze strony Mikołaja nie trzeba było długo czekać. Tenisista najpierw jak gdyby nigdy nic opublikował selfie z suczką, a następnie zapowiedział, że podejmie w sprawie "kroki prawne".
W czwartek wieczorem zaś udostępnił oświadczenie w formie wideo. Na nagraniu pod poważnie brzmiącym tytułem "Prawda w sprawie Oreo" dodanym w serwisie YouTube, widzimy, jak siedzący na kanapie z poważną miną celebryta odczytuje zapisany na kartce komunikat.
Jestem zażenowany, a chyba bardziej zdruzgotany sposobem rozwiązywania tego problemu przez Sylwię i nigdy w życiu nie uczestniczyłbym w takim cyrku, gdybym nie został wywołany do tablicy, pomówiony, a następnie szkalowany, wyzywany, aż finalnie w moim kierunku padały groźby karalne - zaczyna Jędruszczak. (...) W internecie zostałem przedstawiony przez moją byłą partnerkę jako złodziej, a ja nie ukradłem Oreo. Pies został mi dobrowolnie powierzony przez Sylwię 20 września - kontynuuje.
Następnie Mikołaj przedstawia chronologiczny przebieg zdarzeń, docierając aż do samego pomysłu kupna czworonoga.
Marzec 2021: Faktem jest to, że odradzałem zakup psa. Ponieważ ja od urodzenia wychowywałem się z psami, które były w mojej rodzinie, wiedziałem, jaka to jest odpowiedzialność, a przy sposobie hulaszczego funkcjonowania ekspartnerki, byłoby to ze szkodą dla psa - tłumaczy, jednocześnie uderzając w Madeńską.
Mężczyzna przekonuje, że mimo to Oreo została zakupiona przez nich obojga:
Jadąc do hodowli, przekazałem Sylwii należną kwotę w gotówce. Sylwia jako reprezentantka w rozmowach i ustaleniach z właścicielką hodowli przekazała tej Pani gotówkę - wspomina.
Jędruszczak tłumaczy, że pies w takim samym stopniu jest Sylwii, jak i jego. To zaś, że ma z nim w sieci mniej publikacji (!), wynika z tego, że "bazując na prywatnych ustaleniach", uzgodnili, by unikał on fotografowania się z pupilem "w związku z nieupublicznianiem relacji" (!!). Sami nie wiemy, jak to skomentować.
Unikałem pokazywania się na Instagramie w towarzystwie Sylwii oraz Oreo, dlatego znaczna ilość fotek z Sylwią w roli głównej na jej Instagramie oraz na profilu Oreo jest wykonana przeze mnie - wyjaśnia.
Mężczyzna zapewnił także, że ma wiele "dowodów w sprawie" potwierdzających jego zażyłość z Oreo.
Następnie przechodzi do feralnego dnia, w którym Sylwia przywiozła do niego ich czworonoga. Okazuje się, że oprócz psa, miała dla niego coś jeszcze:
Przy przekazaniu Oreo otrzymałem torebkę z prezentem. W torebce znajdowały się dwa upominki: alkohol, słodycze oraz karta z życzeniami i ręcznie napisany przez Sylwię list, który składał się z dwóch stron A4 - relacjonuje, dodając po chwili: Takie listy nigdy nie przynosiły nic dobrego... (...) W liście były wyznania miłości z jej strony oraz propozycja naprawy naszej relacji z fachowcem do spraw relacji damsko-męskich - zdradza i dodaje: W bardzo kulturalny sposób podziękowałem za propozycję. Nie dam się więcej nabrać.
Następnie tenisista zarzucił byłej partnerce kłamstwo i wrócił wspomnieniami do jednego z ich ostatnich spotkań:
Zakomunikowałem, że nie ma prawa po złości ograniczać mi kontaktu z naszym psem. Sylwia zaprosiła mnie na górę, do siebie do mieszkania w celu przekazania mi Oreo. Uzgodniliśmy, że zaopiekuję się Oreo do następnego dnia - słyszymy.
Wieczorem zadzwoniła do mnie i nie dając mi dojść do słowa, mówiła, że chcę się kontaktować z Oreo tylko dlatego, że chcę mieć kontakt z nią. (...) Zakończyła rozmowę, rzucając telefonem. Nie miałem szansy nawet się do tego odnieść. (...) Zdecydowałem się pojechać do Sylwii. Otworzyła mi drzwi, zobaczyłem, że był u niej kolega, pili alkohol... Poprosiłem, żebyśmy mogli porozmawiać, chciałem jej przedstawić to, że prawnik przygotował pismo dotyczącego tego, jak będziemy opiekować się Oreo. Ona potraktowała to śmiechem i powiedziała: "Ty jesteś naćpany! Nigdy nie będę się z tobą dzielić Oreo. Wypie*dalaj! Jak jutro oddasz mi psa, to już nigdy nie zobaczysz się ani ze mną, ani z Pyszczolcem". Takie wyzwiska, śmianie się i pogarda są nie na miejscu i nie godzę się z tym... - relacjonuje oburzony.
Mikołaj twierdzi, że potem wielokrotnie proponował ugodowe rozwiązania, jednak tancerka nie była temu przychylna. Dostawał ponoć odpowiedzi, że "ona jest w pakiecie z Pyszczolcem" i jeśli chce z nim utrzymywać kontakt, to z nią też.
To był to czysty szantaż, więc nie godziłem się na coś takiego - tłumaczy Jędruszczak.
Na koniec były "islander" zapowiada, że "jeśli będzie to konieczne", przedstawi kolejne dowody na kłamstwa i manipulacje Madeńskiej.
Też nie możecie się już doczekać? Trochę żałujemy, że własnej wersji wydarzeń nie może przedstawić biedna Oreo...
A jeśli chcecie się dowiedzieć na przykład tego, dlaczego niektóre gwiazdy nie chcą z nami rozmawiać, zapraszamy do odsłuchania nowego odcinka Pudelek Podcast!